Od producenta: Zadbane włosy odwdzięczą się cudownym blaskiem i mocą przyciągania spojrzeń. Jednak ważne jest, by pielęgnować je we właściwy sposób. Współczesne kosmetyki zawierają sporo substancji chemicznych, mogących wywołać uczucie podrażnienia. Dlatego warto sięgać po produkty oparte o tradycyjne receptury, wykorzystujące to, co najlepsze z natury. Taki też jest Planeta Organica - Balsam Marokański - do wszystkich rodzajów włosów, z dodatkiem oleju arganowego.
Składnik ten od wieków jest uznawany za specyfik o cudownym działaniu. Bywa nazywany marokańskim złotem, że względu na swe niezwykłe właściwości. Przede wszystkim efektywnie zwalcza on wolne rodniki, ze względu na wysoki poziom antyoksydantów. Tym samym przyspiesza regenerację komórek, a dodatkowo chroni włosy przed skutkami narażenia ich na różne czynniki środowiskowe, w tym promieniowanie UV.
Dodatek organicznego ekstraktu z mięty pozwala wzmocnić włosy. Wartościowe substancje, w tym witaminy C i P, karoten, sole mineralne przyspieszają wzrost włosów oraz zapobiegają ich wypadaniu. Z kolei organiczna oliwa z oliwek, reguluje pracę gruczołów łojowych, dzięki temu, że dostarcza skórze głowy cennych aktywnych składników, w tym aminokwasów, białek i antyseptyków.
Skład: Aqua with infusions of Argania Spinosa Kernel Oil, Organic Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Organic Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Cetrymonium Chloride, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Cetrimonium Bromide, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid, Parfum.
Cena: 18,50zł / 280ml
Moja opinia: Po tym, jak Marokański szampon do włosów Planeta Organica (pisałam o nim TUTAJ) chwycił mnie za serce, po prostu musiałam sprawić sobie balsam do kompletu. Chyba nikogo nie zdziwię, jak napiszę że balsam okazał się równie dobry i równie świetnie pachnie?:)
Po pierwsze: zapach! Pachnie orientalnie, zmysłowo, dość słodko i trochę męsko, ale nie tak bardzo jak wersja z Aleppo. Do tego utrzymuje się na włosach do następnego mycia, więc nic tylko się zakochać.:)
Następna sprawa to działanie, a tutaj również będą leciały pochwały. Wystarczy kilka minut na włosach, a one już dostają tego, czego im potrzeba - są wygładzone, łatwo się rozczesują i są błyszczące. Do tego oczywiście odpowiednia dawka nawilżenia i włosy są baardzo mięciutkie. Brakuje mi troszkę dociążenia, ale puchu też nie ma, więc jestem w stanie mu to wybaczyć.
Niestety nie nadaje się do co dzienniego używania na całej długości włosów, bo może przyspieszyć ich przetłuszczanie, dlatego ja najczęściej aplikuję go od połowy długości.
Z mniej istotnych rzeczy, możecie spodziewać się: przyjemnej, dość gęstej konsystencji typowej dla balsamów tej marki, ciemnego szarawego koloru i przeciętnej wydajności.
Moja ocena: 5-/5 Mały minusik, bo ten z Aleppo spisał się jeszcze lepiej :)