piątek, 28 listopada 2014

Święta tuż, tuż! - Inspiracje prezentowe.

Hej kochane! Czy tylko ja głowię się nad tym co kupić swoim bliskim w prezencie? Dziś postanowiłam pokazać Wam kilka inspiracji prezentowych, a może Wy w zamian podzielicie się swoimi pomysłami? Będzie mi bardzo miło!:)

Jednym z bardziej oklepanych prezentów są książki, ja jednak uważam, że takie dobrze wybrane mogą być niezwykle ekscytujące. Zobaczcie, co sama kiedyś dostałam w prezencie - mega!:)
 Kolejnym popularnym prezentem są perfumy. Radzę upewnić się przed zakupem 100 razy, że te konkretne będą się podobały osobie dla której je kupujemy. Najlepiej celować w te ulubione. Ja nieraz dostałam nietrafione zapachy i kończyły swój żywot w śmigus dyngus, a chyba nie po to je kupujemy?:D
Fanom spersonalizowanych upominków polecam fotokalendarz, który może być zaplanowany przez Nas od początku do końca. Wystarczy poświęcić godzinkę czasu i włożyć w to trochę serca, a efekty na pewno będą imponujące. O swoim pisałam TUTAJ.
 

czwartek, 27 listopada 2014

Wygraj odżywkę Revitalash

Hej dziewczyny! Przy okazji poprzednich konkursów dostawałam wiele wiadomości od osób, które chciały brać w nich udział ale potrafiły się zgłosić, dlatego tym razem zorganizowałam coś na facebooku. Dziś na fanpage bloga pojawiło się rozdanie z odżywką Revitalash.
Zapraszam do udziału! Jeśli będzie wielkie zainteresowanie tym rozdaniem, pomyślę nad dodatkowymi nagrodami pocieszenia.:)
Pozdrawiam!

środa, 26 listopada 2014

Regenrujący balsam do ciała i krem do rąk Max Repair od evrēe

Hej kochane! Jak większość z Was dostałam do testów produkty marki Evree. Szczerze mówiąc gdybym wcześniej widziała, że tak wiele blogerek będzie je testowało, to na pewno nie podjęłabym się testów.  Ale jest jak jest. O dziwo nie żałuję! Postanowiłam napisać ten post teraz, bo lada dzień ich recenzje będą pewnie wyrastały jak grzyby po deszczu!
MAX REPAIR
BALSAM DO CIAŁA
regenerującydo skóry bardzo suchej
Emolienty roślinne zawarte w balsamie przywracają prawidłowe funkcje skóry. W połączeniu z bogactwem składników aktywnych wspierają naturalne zdolności regeneracyjne naskórka. Skoncentrowana formuła-szybko się wchłania.
SKŁADNIKI AKTYWNE:
olejek arganowy
ceramidy
witaminy A, E i F
DZIAŁANIE:
skutecznie regeneruje naskórek
zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia
przywraca elastyczność i zdrowy wygląd
przeciwdziała procesom starzenia
POJEMNOŚĆ 400ml
Moja opinia: Zwykłe, duże opakowanie nie skradło mojego serca i jakoś tak po tym produkcie cudów się nie spodziewałam, ale zostałam miło zaskoczona. Najwspanialszą cechą tego balsamu jest jego zapach! O ile zazwyczaj unikam typowo perfumowanych smarowideł (chyba, że o zapachu czekolady!) to ten podbił moje serce. W butelce bardzo przypomina mi perfumy DKNY Be Delicious. <3 Na ciele zapach jest nieco inny, ale nadal przyjemny, subtelny i kobiecy. Jeśli chodzi o działanie produktu, to również jest na wysokim poziomie. Nawilżenie i zmiękczenie skóry, jakie otrzymuję już po jednym użyciu niczym nie odbiega od moich ulubieńców od Tołpy, więc jest moc. Wchłania się dość szybko i wcale go sobie nie żałuję, mimo że producent radzi ograniczanie się do małych ilości ze względu na skoncentrowaną formułę.
MAX REPAIR
KREM DO RĄK
regenerujący do skóry suchej i podrażnionej
Emolienty roślinne zawarte w kremie przyspieszają wnikanie składników aktywnych w głębokie warstwy skóry dłoni, tworząc na ich powierzchni ochronny film.
Nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia lepkości.
SKŁADNIKI AKTYWNE:
olejek arganowy
olejek avocado
olejek migdałowy
d-panthenol
DZIAŁANIE:
odbudowuje zniszczony naskórek
koi spierzchnięte i zniszczone dłonie
przywraca skórze miękkość i elastyczność
POJEMNOŚĆ: 100ml
Moja opinia: Tutaj sytuacja jest wręcz odwrotna, spodziewałam się czegoś fajnego dla moich dłoni, ale ten krem mnie nie oczarował. Wchłania się dobrze, ale zostawia na moich dłoniach jakieś dziwne uczucie, nie chodzi tu o żadną tłustą, czy lepką warstwę, ale jeszcze długo po użyciu czuję go na skórze. Przy regularnym stosowaniu pozytywnie wpływa na dłonie, ale pojedyncze użycia niestety nie działają w ogóle. Zapachem przypomina mydło Dove, bardzo intensywne. Znam lepsze kremy do rąk, więc tego nie polecę, ale na balsam warto zwrócić uwagę.

niedziela, 23 listopada 2014

Dwie godne polecenia kredki do oczu na każdą kieszeń.

Hej dziewczęta! Dawno nie było u mnie kolorówki, więc dziś zaprezentuję Wam coś fajnego, a mianowicie dwie świetne kredki do powiek! Obie należą do takich, którym mogę zaufać i wiem, że po kilku godzinach od aplikacji nie skończę z okiem jak u pandy. :)
Żelowa kredka do oczu Essence, Gel Eye Pencil Waterproof
Żelowa, automatyczna kredka do oczu. Posiada delikatną konsystencję, która zapewnia wspaniały efekt oraz intensywny kolor. Wystarczy jedno pociągnięcie, aby makijaż nabrał wyjątkowej charyzmy. Trwałość koloru zapewnia wodoodporna formuła, która utrzymuje się na skórze przez wiele godzin. Kredka odporna jest na rozmazywanie. Dostępna w kilku kolorach.
Cena: 7zł / 0,5g
Moja opinia: Mam ją w wersji czarnej - jest to piękna, głęboka czerń, która daje efekt podobny do eyelinera. Na co dzień czerni nie używam, jednak uważam że jest to taki must have w kosmetyczce każdej kobiety. Kredka jest miękka i łatwa w obsłudze, a jak zastygnie to nawet podczas upałów jest nie do ruszenia. Micelem zmywa się na szczęście bez większych problemów. Dodatkową zaletą jest fakt, że nie trzeba jej ostrzyć, bo jest wysuwana. No i ta cena - rewelacja!:) 
Długotrwała kredka do oczu Essence, Longlasting Eye Pencil
 Automatyczna, trwała kredka do oczu. Miękka, umożliwiająca precyzyjna aplikację.Dostępna w 8 odcieniach:
- 01 Black Fever (czarny)
- 02 Hot Chocoloate (ciemny brąz)
- 05 `est La Vie (stalowy)
- 07 Easy Going (szmaragdowy)
- 08 Touch of Glam (fioletowy)
- 09 Cool Down (turkusowy)
- 10 Almost Famous (cielisty)
- 11 Go Wild (różowy).
Cena: 6,99zł / 0,28g
Moja opinia: Ta z kolei wpadła w moje ręce w odcieniu brązowym z subtelnymi drobinkami. Jak dla mnie kolor świetny i takiego właśnie używam na co dzień, ponieważ jako bladolica blondynka nie zawsze czuję się dobrze z czarną kredką. Podobnie jak powyższą, tę również łatwo się aplikuje. Pozostaje na powiece na długo, ale jednak jest troszkę mniej trwała niż  Gel Eye Pencil Waterproof , która wytrzymuje nawet potarcie powieki palcami. Nie trzeba jej temperować, co dla mnie jest dużą zaletą. Miałam problem z jej fotografowaniem, więc proszę o wyrozumiałość!:)

Poniżej mała próbka tego jak wyglądają:
I jak Wam się podobają?


Miałyście którąś z nich?

piątek, 21 listopada 2014

Kallos, KJMN, Elixir Hair Beautifying Oil - Olejek upiększający do włosów

Hej dziewczyny! 
Zazwyczaj do pielęgnacji końcówek włosów używam czystych olejków, ale kiedy eliksir od Kallos wpadł w moje ręce, postanowiłam dać mu szansę. 
Czy słusznie? Zapraszam do dalszej części posta!
 Od producenta: Olejek upiększający, zawiera olej z orzechów makadamia, migdałów i olej lniany, które odżywiają włosy i zapobiegają rozdwajaniu się końcówek. Regularne używanie nadaje włosom zdrowy wygląd, miękkość i niesamowity połysk.
Sposób użycia: za pomocą pompki nabrać 1 - 2 porcje olejku na dłonie i wetrzeć we włosy przed myciem lub zastosować jako odżywkę bez spłukiwania na czyste, wytarte ręcznikiem lub suche włosy.
Cena: 10zł / 50ml
Moja opinia: Ten produkt polubiłam przede wszystkim za opakowanie z pompką, która dozuje odpowiednią jego ilość, za subtelny i przyjemny, choć sztuczny zapach (nie utrzymuje się na włosach) i błyskawiczne wchłanianie.
Stosuję go zawsze na wilgotne, umyte włosy - głównie na końcówki, ale zawsze przeciągam też po długości. W zupełności wystarcza mi jedna pompka, więc wydajność jest ogromna. Efekt jaki otrzymuję to wygładzone włosy, które mają zdecydowanie więcej blasku. 
Jak już napisałam, olejek wchłania się bardzo szybko i nie oblepia włosów, więc nie trzeba się martwić o to, że po aplikacji będą nadawały się tylko do ponownego umycia.
Skład jaki jest - same oceńcie. Troszkę o nim poczytałam i oprócz wartościowych olejków (olej z orzechów makadamia, migdałów i olej lniany) znajdziemy w nim silikony (ale z tych łatwo zmywalnych), a na końcu składu (po Parfum) mamy różne potencjalne alergeny, które imitują zapachy, min jaśminu, skórki cytrynowej i konwalii.




Moja ocena: 5/5 Eliksir spisuje się bardzo dobrze, ma poręczne opakowanie i niską cenę, więc jestem zadowolona.

A co Wy stosujecie na końcówki? Macie jakieś sprawdzone produkty?

środa, 19 listopada 2014

Wyniki rozdania - sprawdź czy wygrałaś!

Hej kochane! Moje ostatnie rozdanie dobiegło końca, a dziś przyszedł czas na ogłoszenie wyników! Nagrody powędrują do:
 oraz
Gratuluję dziewczęta!

Niebawem kolejne rozdanie, więc zostańcie ze mną!;)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Kakaowe masło do ciała Balea (Bodybutter Kakao)

Hej dziewczyny! Na zewnątrz powoli robi się na prawdę zimno, więc porzucam mleczka do ciała na rzecz treściwych maseł. Jeśli uważnie czytacie mojego bloga, to zapewne wiecie, że mam hopla na punkcie kosmetyków o zapachu czekolady i kakao, więc dzisiejszy bohater świetnie wpisał się w mój gust! Nie znam ceny tego masła do ciała, bo otrzymałam je w prezencie, ale zapewne jest niska, jak przystało na Balea.
 Moja opinia: To pierwsze masło do ciała, które konsystencją na prawdę bardzo przypomina prawdziwe masło na kilka minut po wyjęciu z lodówki. Jest gęste i dość zbite, ale jego aplikacja nie sprawia najmniejszego problemu, a do tego jest bardzo wydajne.
Zapachem przypomina słodkie kakao, aż chce się je zjeść! Co więcej, ten apetyczny zapach utrzymuje się na ciele przez kilka godzin! Nie jest jednak intensywny, więc nie robi się męczący.
Jeśli chodzi o działanie, to jak typowe treściwe masełko, natłuszcza skórę i nawilża i zmiękcza. Nie robi szału, więc nie wiem czy osoby z bardzo suchą skórą będą zadowolone, ale mi zupełnie wystarcza. Zostawia lekko tłustą, ochronną warstewkę na skórze, ale nie jest ona lepka, więc mi nie przeszkadza. Nie mam też problemu z nałożeniem na siebie ubrań zaraz po aplikacji tego produktu - nie czuję żeby się do mnie kleiły.
Moja ocena: 5/5 Nie zawiodło!:)


sobota, 15 listopada 2014

Przypominajka konkursowa - ostatni dzień na zgarnięcie cukiereczków od BODY FARM

Hej dziewczyny! Dziś ostatni dzień mojego rozdania, więc jeśli jeszcze któraś z Was ma ochotę na kakaowe ciasteczka, lub brązowy cukier, oczywiście w formie kosmetyków (<3) to zachęcam do udziału! Wygrywają dwie osoby!:)

czwartek, 13 listopada 2014

Tołpa: botanic, amarantus - nawilżający krem rozświetlający pod oczy

Hej kochane! Jeśli śledzicie mojego bloga uważnie, zapewne wiedzie, że uwielbiam kosmetyki marki tołpa. Co prawda kremy do twarzy tołpy kompletnie się u mnie nie sprawdzają (powodują rumień), ale cała reszta to zupełnie inna bajka, więc kiedy tylko skończył się mój pierwszy krem pod oczy Clinique, all about eyes, po prostu musiałam wypróbować to cudo!:)
Jesteście ciekawe jak się u mnie sprawdził dzisiejszy bohater? Jeśli tak, to zapraszam do dalszej części posta!
Od producenta: Krem ma aksamitną konsystencję. Nawilża, rozświetla i wygładza skórę wokół oczu. Zwiększa elastyczność i ogranicza ucieczkę wody z naskórka. Rozjaśnia cienie pod oczami, przywraca blask i świeżość spojrzenia. 
małe wielkie składniki
Małe wielkie składniki: torf tołpa.®, ekstrakt z ziaren amarantusa, skwalan, hialuronian sodu, kompleks EyelissTM
Produkt hypoalergiczny, nie zawiera alergenów, PEG - ów, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu. 
Nanieś krem wokół oczu i na powieki. Delikatnie wklep opuszkami palców. Stosuj rano i wieczorem.
Cena: ok 25zł/10ml
Moja opinia: Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to oczywiście opakowanie. Uwielbiam aluminiowe tubki, które nie zasysają powietrza, można wycisnąć z nich krem do samego końca i nie trzeba wkładać paluchów żeby wydobyć produkt. Cała aplikacja jest bardzo higieniczna, a dzięki precyzyjnemu aplikatorowi jestem w stanie wydostać dokładnie tyle produktu, ile potrzebuję.
Kolejną sprawą jest kwiatowy, finezyjny zapach, typowy dla amarantusowych produktów tołpy, ja się w nim po prostu zakochałam. Rozświetlający efekt otrzymujemy dzięki pigmentom zawartym w kremiku, ma on barwę lekko beżową i jeśli po aplikacji przyjrzymy się skórze z bardzo bliska, to widać subtelny błysk drobinek (nie mylić z brokatem!). Efekt jaki otrzymujemy jest naturalny i promienny.
Produkt faktycznie ma aksamitną konsystencję i bardzo dobrze nawilża delikatne okolice oczu. Skóra po aplikacji jest też wygładzona i lekko napięta, co było dla mnie nowością, jednak szybko się przyzwyczaiłam i nawet stwierdziłam, że w jego poprzedniku od Clinique tego napięcia mi troszkę brakowało. Jeśli chodzi o rozjaśnienie cieni pod oczami to jest ono raczej subtelne, ale było widoczne zwłaszcza kiedy byłam chora i teoretycznie powinnam mieć ciemne worki pod oczami (tak zazwyczaj bywa przy przeziębieniu), a wyglądałam po prostu zdrowo. 
Kremu używam rano i wieczorem i tak też polecam go używać, bo jego termin przydatności to tylko 3 miesiące. Świetnie nadaje się pod makijaż, nie roluje się ani nic z tych rzeczy.:)
Moja ocena: 5/5 Jak dla mnie jest bardzo dobry i na pewno nie będzie to moja ostatnia tubka.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jean D'Arcel - 7 dniowa kuracja w ampułkach - przygotowujemy cerę NA ZIMĘ

Hej kochane! Dziś byłam u fryzjera i pozbyłam się ok 15cm moich (do tej pory) długich włosów!:O Teraz wyglądają o niebo lepiej, a jeśli jesteście ciekawe jak ja w nich wyglądam, to zapraszam na fanpage.:> Ale dziś nie o tym...
Na ostatnim spotkaniu blogerek wpadł mi w ręce bardzo ciekawy zestaw marki Jean D'Arcel, który ma za zadanie przygotować cerę na zimę. Widząc jak wiele różnych kapsułek - głównie nawilżających - zawiera ten pakiet, razem z mamą stwierdziłyśmy, że dla jej skóry będzie to wprost idealne zestawienie. 
Wprawdzie do zimy jeszcze trochę zostało, ale że nie mamy już miejsca na kosmetyki w lodówce (serio), a szkoda takie cuda trzymać żeby się zepsuły w cieplutkim domu, mama od razu się za nie zabrała. 
Jesteście ciekawe co wniknęło z tej kuracji? Zapraszam!

Opis zestawu: Kuracja w ampułkach zestawiona specjalnie na zimę, zaopatrzy tak intensywnie i bogato Waszą skórę, że bez problemu i najmniejszych szkód przetrzyma niskie temperatury, silny wiatr i suche, ogrzewane powietrze w pomieszczeniach. Skoncentrowane składniki aktywne wyrównują perfekcyjnie deficyty wilgoci, witalności i elastyczności skóry. Kuracja jest przewidziana na 7 dni, a zawiera dodatkowo krem pielęgnacji skóry w okresie zimy.
W zestawie:
1. dnia - Cure Hydro Délice
Intensywne, długotrwałe nawilżenie skóry z buforami wilgoci i efektem 3D,
2. dnia - Cure Douceur
Koncentrat o działaniu wyciszającym i poprawiającym odporność skóry.
3. dnia - Cure Hydro Délice
Intensywne, długotrwałe nawilżenie skóry z buforami wilgoci i efektem 3D,
4. dnia - Cure Vino Source
Intensywne nawilżenie i czysty dopływ świeżości. Z wychwytującym wolne rodniki ekstraktem z winogron.
5. dnia - Concentré Satin Marine
Jedwabista wilgoć morska, aktywująca własne pokłady wilgoci w skórze
6. dnia - Concentré Revitalisant
Zwiększona wytrzymałość skóry. Zawiera ekstrakt z kawioru łososia.
7. dnia - Concentré Vita Xtrême
Intensywna kuracja przeciw szorstkości skóry i utracie elastyczności. Koncentrat multiwitaminowy o działaniu wzmacniającym.
 Produkt bonusowy: Crème Douceur Extra Riche Nuit
Bardzo bogata nocna pielęgnacja z szczególnie wysoką zawartością lipidów, dla ekstremalnie suchej skóry. Skóra jest zbalansowana, wyciszona i chroniona przed szkodliwymi czynnikami. To idealna pielęgnacja i ochrona na zimę dla każdej skóry.

Cena: Znalazłam za niecałe 90zł TUTAJ
Opinia mojej mamy: Pierwsze na co zwróciłyśmy uwagę, to oczywiście opakowanie. Wszystkie ampułki godnie się w nim prezentują. Każda z nich jest dokładnie opisana w dwóch językach (niemieckim i angielskim, a na odwrocie nawet po polsku) i nie ma tutaj mowy o pomyłce: na każdy dzień przewidziano konkretną ampułkę. Stosujemy je wieczorem, a później nakładamy treściwy krem dołączony do zestawu.
Na początku warto zaznaczyć, że moja mama ma bardzo suchą skórę i wiek 50+, więc obie nie spodziewałyśmy się cudów po tych niepozornych kolorowych fiolkach. Czy słusznie? NIE. 
Możecie nie wierzyć, ale po ampułce intensywnie nawilżającej (zaproponowanej na dni 1 i 3) skóra mojej mamy była tak nawilżona i promienna, że nie było widać ANI JEDNEJ ZMARSZCZKI! To chyba ten efekt 3D, o którym pisze producent? Po prostu mega! Ampułki nieźle rozjaśniają skórę i wyrównują jej koloryt, zgodnie z zaleceniami producenta, ich pozostałości mama wsmarowywała w grzbiet dłoni i nawet tam widać było wyraźne zmiany - zniknęły ciemne plamki, które mama miała na skórze. Po trzeciej z nich, rano buzia mamy wyglądała tak promiennie i młodo, że na chwilę mnie zamurowało i musiałam się zastanowić czego to ona teraz używa, żeby zanotować w pamięci i kiedyś jej to kupić w prezencie. Chociaż po zobaczeniu ceny nie jestem pewna, czy będzie mnie stać, haha.:P
Później kilka dni obeszło się bez echa - maleństwa działały świetne, ale już bez cudów - aż do dnia ostatniego... 
7 dnia przewidziano ampułkę z koncentratem multiwitaminowym i ta nadała kolor mocno już rozjaśnionej skórze mamy. Ta ostatnia zrobiła bardzo dobre wrażenie, okazała się być kropką nad "i" całej kuracji. Cera nie dość, że była po niej genialnie odżywiona i nawilżona, to jeszcze nabrała lekkiej opalenizny.
Jeśli chodzi o krem dołączony do kuracji - jest on treściwy i również wzbudził sympatię mamy, ale to ampułki są tutaj gwiazdami wieczoru.;)
Moja mama podsumowała całą kurację tak:
"Na 5 punktów daję 6, rewelacja!"
Niech ta reakcja mówi sama za siebie... :)

A Wy miałyście już do czynienia z tą marką? Coś polecacie?

piątek, 7 listopada 2014

Szampon i odżywka Balea z figą i perłą (Balea Feige+Prerle)

Hej dziewczęta! Za oknem jest coraz bardziej ponuro, mnie męczy choroba, a do tego mam dziś zajęcia prawie do 21;00, koszmar! Na szczęście zdjęcia dzisiejszych produktów są słoneczne, więc blog pozostaje w pozytywnej aurze i oby tak dalej! :D
Dziś pod lupę wezmę odżywkę i szampon do włosów, które dostałam w prezencie od mojej kuzynki. Sarah od początku była bardzo ciekawa jak te produkty się u mnie sprawdzą, bo ze swojego doświadczenia wie, że pielęgnacja do włosów Balea, choć powszechnie cieszy się dobrą opinią, to jednak przy dłuższym używaniu obciąża jej włosy i sprawiała, że wyglądają na tłuste. Chcecie wiedzieć czy tak było i u mnie? Zapraszam do dalszej części posta!:)
Szampon jest lekko perłowy, ma dobrą konsystencję i pięknie pachnie. Dobrze się pieni i dokładnie oczyszcza włosy, ale po umyciu nim włosów czuć, że potrzeba im jeszcze odżywki. Tak więc jest całkiem zwyczajny.

Odżywka ma równie piękny zapach co szampon i dobrą  konsystencję - nie za rzadka i niezbyt gęsta. Jest wydajna i działa szybko - wystarczy kilka minut na włosach żeby zrobiła swoje. Po jej użyciu włosy są gładkie, miękkie i wyglądają zdrowo. Nie jest to aż tak szałowy efekt, jak przy użyciu balsamu aleppo od Planeta Organica, który jest moim ulubieńcem, ale gdybym miała wskazać jego tani zamiennik do padło by właśnie na nią (lub powszechnie lubianą Garnier Ultra Doux z awokado i karite). Jak z tym obciążaniem włosów? Ja go nie zauważyłam, ale staram się nie nakładać odżywki blisko skóry głowy.
Podsumowując: Ta para bardzo dobrze spisuje się na moich włosach i polecam jej wypróbowanie, bo ceny produktów Balea zawsze zachęcają do testów!:)

środa, 5 listopada 2014

Hydrolat z mięty pieprzowej ECOCERT od e-naturalne

Hej kochane! Przepraszam, że tak zaniedbuję blogowe sprawy, ale ostatnie tygodnie były bardzo intensywne i jeszcze nie potrafię wszystkiego pogodzić tak jak bym chciała, a do tego rozbiera mnie choroba. :( Dziś jednak na poprawę humoru zaplanowałam post o czymś miłym, co sprawdziło się u mnie świetnie i mam ochotę na więcej!
Od producenta: Hydrolat z mięty pieprzowej wykazuje właściwości odświeżające, pobudzające oraz tonizujące. Łagodzi podrażnienia, działa antybakteryjnie oraz odkażająco. W przypadku cery tłustej i mieszanej zmniejsza pory oraz łagodzi podrażnienia, a także przyspiesza gojenie się ran. Przywraca odpowiedni odczyn skóry oraz posiada właściwości rozjaśniające. Idealny do pielęgnacji oraz odświeżania w ciągu dnia każdego rodzaju skóry. Wzmacnia warstwę lipidową i delikatnie ochładza. Ponadto może być stosowany do odświeżania makijażu.
Właściwości:
-działa antyseptycznie, ściągajaco, odświeżająco i rozjaśniająco
-przyspiesza gojenie się ran
-oczyszcza skórę
-zwęża pory
-przywraca odpowiedni poziom pH skóry
Zastosowanie: W kosmetyce: dla skóry tłustej i mieszanej. Kosmetyki rozjaśniające, do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry.
Zalecane stężenie: Do 100%, może być stosowany bezpośrednio na skórę.
Przechowywanie: Lodówka, szczelnie zamknięte opakowanie.
pH: Od 3,5 do 6,5
Cena: 6,30zł/50g, 10,90zł/100g, 22,30zł/250g, 42,20zł/500g

Moja opinia: W niepozornym opakowaniu przypominającym mi to apteczne od wody utlenionej, kryje się prawdziwy skarb. Hydrolat z mięty pieprzowej od e-naturalne przepięknie pachnie (podobnie do tego melisowego od Zrób Sobie Krem, o którym pisałam bardzo dawno temu TUTAJ), jest bezbarwny i ma świetne działanie.
Stosowałam go jako tonik rano i wieczorem, oraz czasem w ciągu dnia w celu odświeżenia, jeśli nie miałam na twarzy makijażu. Produkt przepięknie oczyszcza skórę z sebum i resztek makijażu, orzeźwia i daje uczucie świeżości. Nie pozostawia skóry lepkiej. Niestety w moim przypadku okazał się być niewydajny, po części przez opakowanie, ale muszę też przyznać że wcale go sobie nie żałowałam. Następnym razem przeleję go sobie do opakowania z atomizerem, a wtedy z pewnością wystarczy mi na dłużej. Nie zauważyłam różnicy jeśli chodzi o rozjaśnienie skóry, zwężenie porów, czy przyspieszenie gojenia się ran, bo zapewne trzeba by stosować go bite kilka tygodni by widzieć znaczną różnicę, jednak to co otrzymałam w zupełności mi wystarczyło. Jest to najlepszy tonik jaki miałam, bo trzyma w ryzach moją tłustą cerę, a do tego pięknie pachnie!
Moja ocena: 5-/5 Wszystkie wymagania jakie mam co do hydrolatów zostały spełnione i mam ochotę kontynuować przygodę z tym produktem, żeby przekonać się co jeszcze dobrego może zdziałać!:) Mały minus za opakowanie.
A Wy znacie ten produkt? Macie swoje ulubione hydrolaty?


niedziela, 2 listopada 2014

Zdrowy nawyk picia wody - recenzja porównawcza dzbanków filtrujących DAFI VS BOBBLE

Hej kochane! 
Jak wiecie picie dużych ilości wody jest bardzo ważne dla Naszego zdrowia. Ja od ponad roku jestem w posiadaniu dzbanka filtrującego Bobble i jestem wielką fanką filtrowanej wody. Głównymi zaletami filtrowania są mim zdaniem: wygoda -nie muszę już taszczyć ze sklepu wielkich baniaków wody- i aspekt ekologiczny, gdyż zużywamy jeden wymienny filtr zamiast dziesiątek plastikowych butelek. Smak takiej wody też jest bez zarzutu.
Na spotkaniu blogerek dostałam dzbanek Dafi, a konkretnie model o nazwie Atri i nadszedł czas by coś o nim napisać. Postanowiłam, że skoro jestem w posiadaniu dwóch dzbanków, to po prostu napiszę ich recenzję porównawczą i może pomogę komuś w wyborze. Zapraszam!
Powyżej Dafi atri (po prawej) oraz Bobble, którego jest tylko jeden model (po lewej). Bobble mam już od ponad roku, ale wciąż się godnie prezentuje, a Dafi ze zdjęcia to jeszcze nieużywany przystojniak.;D

DAFI 
Atri 2,4l
BOBBLE
2l
CENA DZBANKA Z PIERWSZYM FILTREM I DOSTĘPNOŚĆCena to ok. 30zł, a kupimy go on-line oraz stacjonarnie, min. w: Carrefour, E.Leclerc, Kaufland, Makro, MediaMarkt, mycenter, Piotr i Paweł, Rossmann, Saturn, Stokrotka. Zapłacimy za niego ok. 100zł, ale ja rok temu okazyjnie zakupiłam go na morele.net za niecałe 40zł.
Dostępny jest on-line oraz stacjonarnie w sklepach DUKA.
CENA WKŁADU FILTRUJĄCEGO Wkłady widziałam dostępne w wielopakach, wtedy cena jednego bywa niższa niż 10zł.
Jeden wkład (classic) filtruje 100-150 litrów wody.
Jeden filtr to koszt niecałych 30zł i filtruje 100 litrów wody. Można też zakupić trzy-pak i wtedy zaoszczędzimy 10zł.
WYGLĄD Całkiem ładny. Jest wielki, bo bardzo dużo miejsca zajmuje w nim przestrzeń poświęcona wkładowi filtrującemu. Do wyboru mamy kilka kolorów (biały, granatowy, niebieski, żółty, zielony, czarny).Świetnie wyprofilowany, dzięki temu wygląda na niewielki i trudno uwierzyć, że mieści się w nim tak dużo wody! Niestety dzbanek Bobble od nowości oblepiony jest naklejkami, które trudno zdjąć i przez to może stracić swój estetyczny wygląd. Również do wyboru mamy kilka kolorów (zielony, biały, czarny, błękitny, granatowy, malinowy, lawendowy, czerwony). 
Z CZEGO OCZYSZCZA WODĘ?Usuwa z wody chlor, niektóre metale ciężkie oraz szkodliwe substancje, które mogą pojawić się w wodzie z kranu.
Usuwa nadmiar związków odpowiedzialnych za powstanie kamienia kotłowego w sprzęcie AGD. 
Wymienny filtr z węgla aktywnego filtruje wodę kranową, usuwając z niej zanieczyszczenia organiczne, metale ciężkie oraz zapach i smak chloru. Pozostawia niezmienioną ilość minerałów, dzięki czemu woda zachowuje swoje naturalne, dobre dla zdrowia pierwiastki oraz ma dobry smak.

Oba dzbanki są wyposażone we wskaźniki, które mają za zadanie wskazać Nam, kiedy należy wymienić filtr. W przypadku Bobble jest to pierścień nakładany na filtr, a w Dafi wskaźnik wysuwa się za każdym razem gdy odsłaniamy wlew wody.
Podsumowanie: Jeśli chodzi o wygląd to u mnie wygrywa zdecydowanie Bobble, ale to chyba jego jedyna przewaga nad Dafi. Niestety cenowo Bobble wypada blado, więc sama skłaniam się ku Dafi, który prowadzi również pod względem dostępności.
Zabawną sprawą, jest to, że filtr Bobble oczyszcza 100 litrów wody, a producent deklaruje, że to wystarczy na dwa miesiące, przy czym Dafi filtruje 100-150 litrów przy czym sugeruje się wymianę wkładu raz w miesiącu. Nie wiem skąd taka rozbieżność. 
Generalnie polecam oba dzbanki, ale sama zostaję z DAFI, bo nie lubię przepłacać!:)

A Wy pijecie dużo wody? Macie już swoje dzbanki filtrujące?


P.S. Zapraszam do udziału w rozdaniu z "smakowitymi" naturalnymi kosmetykami o zapachu brązowego cukru i kakaowych ciasteczek! KLIK!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
o mnie
Moje zdjęcie
Witam! Jestem studentką filologii angielskiej, w wolnym czasie lubię czytać blogi o tematyce związanej z kosmetykami i wizażem jak i sama tworzyć swoje recenzje, stąd pomysł na założenie bloga. Postaram się by blog nie ograniczał się do tematyki kosmetyków, a dotyczył również innych dziedzin życia. Zapraszam do zaglądania tu częściej i obserwowania jak blog się rozwija!:)