Hej kochane! Tym razem wstrzymałam się z zaprezentowaniem na blogu spakowanych kosmetyczek na wyjazd (mogłybyście się przerazić), ale postanowiłam pokazać Wam co najlepiej sprawdziło się u mnie na urlopie.
Ponadto ostatnio przybyło mi kilka nowości kosmetycznych. Część z nich kupiłam przed wyjazdem na wczasy [relacja z wczasów TUTAJ], a część wygrałam. Nie jest tego dużo, ale są to same cukiereczki, więc z przyjemnością Wam je przedstawię. Zapraszam!
Przed wyjazdem wpadłam do Inglota z zamiarem zakupu rozcieńczacza do lakieru (do paznokci - Inglot Pro Thinner) i bibułek matujących. Rozcieńczacz odratował moją resztkę Sally Handen Insta Dri i dał jej drugie życie.
Bibułki matujące widoczne poniżej również okazały się strzałem w 10-tkę! Świetnie matują buzię i pochłaniają nadmiar sebum. Ja przez cały urlop stosowałam tłusty kremik (o nim będzie dalej), a w razie potrzeby sięgałam po te cuda. Puder poszedł w odstawkę!
Powyżej coś, co otrzymałam na krótko przed wyjazdem - pianka peelingująca Organique!<3
Wygrałam ją u Kasi z www.life-in-dots.blogspot.com - dziękuję raz jeszcze!:*
Poniżej już moi ulubieńcy urlopowi [kolejność losowa]:
Krem do rąk Balea o egzotycznym, słodkim zapachu dostałam na urodziny od mojej kuzynki, Sarah. Thank you once again!;**
Jest to jeden z najlepszych kremów do rąk, z jakim miałam do czynienia, serio! Oprócz intensywnego zapachu (dla niektórych może być zbyt intensywny) ma świetne właściwości i szybko się wchłania. Moim dłoniom nie potrzeba niczego więcej.
Mgiełka do ciała Guava to jeden z upominków od Ines z www.inesbeauty.pl, jeszcze raz dziękuję :*.
Mgiełka jest lekka i przyjemna, świetnie utrzymuje się na ubraniach, na ciele troszkę gorzej. Zapach jest IDENTYCZNY, jak w przypadku powyższego kremu do rąk!:)
Kolejnym ulubieńcem był pomarańczowy balsamik do ust Velvet Orange od Full Mellow. Troszkę zbyt gęsty (trzeba skrobać), ale zostaje na ustach na długo. Świetnie poradził sobie z moimi poparzonymi słońcem ustami.
Powrót do plażowej scenerii i kolejny hit Balea, to oczywiście prezent od Sarah.
Żeli i pianek do golenia używam tylko latem, głównie na wczasach, bo w ciągu roku jestem już bardziej oszczędna i wystarczy mi żel pod prysznic.
Ten produkt oprócz pięknego opakowania, ma równie piękne wnętrze! Żel ma kolor niebieski i pachnie kokosem, mmmm...<3
Filtr do twarzy SVR, Lysalpha, Creme Haute Protection SPF 50 dla skóry mieszanej i tłustej, trądzikowej również sprostał wyzwaniu. Używałam go codziennie przez 7 dni i nie zaznałam poparzenia słonecznego na buzi, ani nie miałam czerwonego nosa. Nie zapychał i nie szkodził mojej cerze. Kupiłam go w SuperPharm.
Chusteczki do demakijażu to super sprawa. Ja zawsze starałam się zabierać na wyjazdy miniatury, albo resztki kosmetyków, żeby móc później wyrzucić opakowanie i nie wracać z nim do domu. Od kiedy (rok temu) sprzątaczka na początku urlopu wyrzuciła moją resztkę płynu micelarnego, patrzę na to troszkę inaczej i stawiam na chusteczki. Takiego opakowania sprzątaczki nie wyrzucą, a i mam pewność, że nic mi się w walizce nie wyleje.
Te konkretne (Purederm z Retinolem) spisują się dobrze, nie miałam problemu ze zmyciem nimi tuszu do rzęs.
Dezodorant Balea Sensitive przyjemnie pachnie i dobrze się spisuje. Malutkie opakowanie było idealne na wyjazd, bo nie zajmowało wiele miejsca. Super!
Powyżej małe wersje podkładów mineralnych BareFaced Beauty. Jeden mały słoiczek kosztuje niecałe 15zł, a wystarcza na naprawdę wiele użyć. Swoje kupuję na mineralnie.pl.
Pierwszy raz zrobiłam podejście do tego podkładu rok temu i tak dobrze się spisał, że i w te wakacje zapragnęłam je mieć. Kiedyś nakładałam je na morko pędzlem Hakuro H50s, ale od kiedy mam kabuki od EcoTools, nakładam te podkłady na sucho i efekty są dużo lepsze. Okazuje się, że w aplikacji podkładów mineralnych niezwykłą rolę odgrywa dobry pędzel. Zdarzało mi się też mieszać je z kremem z filtrem. Krycie w pełni mnie satysfakcjonuje.
Polecam kupować małe wersje, bo wielkie mają niepraktyczne opakowania.
Słona morska woda, chlorowana woda basenowa i ostre słońce doprowadzały moje włosy do stanu krytycznego. Na szczęście miałam ze sobą szampon i balsam do włosów z Aleppo od Planeta Organica, które trzymały moje sianko w ryzach. Są niezawodne.
Recenzja szamponu TUTAJ
Rezencja balsamu TUTAJ.
Ciało po opalaniu smarowałam masłem do ciała Fluffy Cloud od Full Mellow. Bardzo je polubiłam, jego różowy kolor i piankowa konsystencja pozytywnie mnie nastrajają. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ, zapraszam.
Kolejnym dobrym wyjazdowym rozwiązaniem jest pianka do mycia ciała od Organique. Moja wersja zapachowa - Grecka, a jej recenzja jest TUTAJ.
Dlaczego nadaje się na wyjazd?
- nie wyleje się
- jest tak lekka, że można mieć wątpliwości, czy opakowanie nie jest tak czasem puste
- pozostawia skórę dobrze oczyszczoną i nie wysusza, jest delikatna.
UWIELBIAM!:)
Ostatni ulubieniec to Żywy krem od Gaia Creams. Bardzo dobrze odżywia skórę i nie ma nic lepszego na buzię po opalaniu.. i nie tylko! Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Powyżej coś co kupiłam na wczasach: zestaw żeli pod prysznic i mleczek do ciała od Body Farm. Są to wersje podróżne, zapachy to: kakaowe ciasteczka i brązowy cukier. Pachną nieziemsko!
Kupiłam też jeden zestaw dla Was!;)
W moim pokoju na mój powrót, oprócz najukochańszego kota, cierpliwie czekała paczuszka top komentatorki od Agnieszki z www.inesbeauty.pl - dziękuję!!
Na pewno niebawem napiszę o tych produktach!:)
A jeśli chcecie same wygrać coś tak wspaniałego, jak ten zestaw powyżej, nic prostszego! Wystarczy, że zajrzycie na stronę Agi i popiszecie się swoją aktywnością. Co miesiąc kilka osób dostaje niesamowite upominki.
Ode mnie to już wszystko. Znacie jakieś produkty z tych powyższych? A może macie jakichś swoich wyjazdowych ulubieńców? Piszcie koniecznie!:)
P.S. Dziś zauważyłam, że liczba obserwatorów bloga przekroczyła już 500! Niezwykle mi miło z tego powodu, dziękuję za to, że jesteście!
Inglot nie zawodzi nigdy, przynajmniej mnie. Kosmetyków Balea nigdy nie miałam, muszę w końcu się skusić :).
OdpowiedzUsuńJa z Inglotem dopiero zaczynam, ale już mi się podoba :)
Usuńdużo fajnych rzeczy :) kilkanaście dni temu kupiłam swoją pierwszą piankę do golenia Balea (jagodową) i przepadłam, świetna sprawa :) do tej pory też wystarczał mi żel pod prysznic, ale gdybym miała te pianki w Polsce na pewno używałabym ich cały czas :) a zapach grecki z Organique uwielbiam, macałam jakiś czas temu te pianki i mocno kuszą ;)
OdpowiedzUsuńJagodowa brzmi super :D
Usuńzazdroszczę Ci kremiku pod oczy z clinique <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Tobie kiedyś wpadnie w ręce!:)
UsuńBaleowe pianki do golenia wręcz uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńnie znam nic, ale zaciekawił mnie krem do rąk ;) i pianka peelingująca.
OdpowiedzUsuńAle piękne zdjęcia - fajnych masz ulubieńców :] Inglota znam i cenię :]
OdpowiedzUsuńJak duzo info
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie spróbować pianki z balea,
OdpowiedzUsuńooo, kolejne minerałki do przetestowania :D na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubie pianki Organique peelingujące i zwykle:)
OdpowiedzUsuńPrzygarnęłabym większość z nich!!!!!! Super, gratuluję.
OdpowiedzUsuńte bibułki są świetne, jutro lecę kupić :d full mellow uwielbiam, musze napisać recenzję :D gratulacje .. już 502! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Cały czas do przodu!
UsuńTe pianki Organique niesamowicie mnie kusza :) Rowniez uwielbiam kokosowy zel do golenia Balea ;) Gratuluje Kochana 500 :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!:*
UsuńMam ochotę na to masło z Full Mellow ;)
OdpowiedzUsuńU mnie deo z Balea się nie spisał, był dla mnie za bardzo duszący:(
OdpowiedzUsuńFaktycznie przy aplikacji jest bardzo duszący, ale poza tym mi odpowiada :D
UsuńFull Mellow .... ach marzy mi się, ale ogólnie wszytko krzyczy do mnie "kup" :P
OdpowiedzUsuńOj ta pianka z Organique też mi się marzyła i Full Mellow :)
OdpowiedzUsuńTen krem do rąk z Balei uwielbiam również i ja! Taki tani a taki dobry ;)
OdpowiedzUsuńKolejna fanka tego kemu, super!
UsuńŚliczny kolor lakieru, mam bibułki matujące z wibo i całkiem o nich zapomniałam.
OdpowiedzUsuńMój ukochany krem do rąk z Balea! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Tobie przypadł do gustu :)
UsuńPianka peelingująca z Organique mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńOrganique <3 ostatnio kupiłam małą piankę :3.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki Balea <3
OdpowiedzUsuńLubię produkty Balea! Cudnie pachną! :-)
OdpowiedzUsuńFajni Ci Twoi ulubieńcy ! mam nadzieję, że Clinique skradnie Ci kosmetyczne serce :) :*
OdpowiedzUsuńPo części właśnie tak jest, dziękuję ;*
UsuńJestem ciekawa produktów marki Body Farm. Jeszcze nigdy ich nie testowałam, i przez Twój post mam na nie jeszcze większą chętkę ;-)
OdpowiedzUsuńfoiietreves.blogspot.com
Tyle dobroci w jednym poście - to grzech! :D te bibułki Inglota, mam na nie chrapkę.
OdpowiedzUsuńPolecam, wszystkie moje znajome, które ich używały są zachwycone!:)
UsuńCiekawe produkty ;)
OdpowiedzUsuńchyba muszę się kiedyś do Ciebie wybrać hahaha :D
OdpowiedzUsuńZapraszam!!
UsuńNie taka mała ta Twoja kosmetyczka, widzę...
OdpowiedzUsuńSpora, nie przeczę. :D
UsuńZabrałaś ze sobą bardzo ciekawe produkty , niektóre z nich widzę po raz pierwszy , ile kosztował ten rozcieńczacz z Inglota ?
OdpowiedzUsuńNiecałe 13zł:)
Usuńzaciekawiły mnie ten produkty :)
OdpowiedzUsuńWidziałam już gdzieś ten rozcieńczacz do lakieru. Planuję zrobić porządek z moimi lakierami i coś czuję, że będę musiała coś takiego kupić. ;]
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten krem do rąk Balea papaja i maslanka. Dawno nie miałam tak odzywczego kremu :)
OdpowiedzUsuńPianki z organique strasznie kuszą! :) Ta różowa wygląda jak takie "ciepłe" lody :)!
OdpowiedzUsuńMgiełka mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń