Hej kochane! Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam peeling kawowy! :-)
Nie lubię natomiast po nim sprzątać, nieraz można nieźle pozatykać nim rury... Dziś pokażę Wam jak sobie poradziłam z tym problemem, a przy okazji znalazłam zastępcę dla mojego ukochanego peelingującego mydełka z borowiną i kawą, o którym pisałam TUTAJ.
Nie jest to przepis w całości mojego pomysłu, bo widziałam już podobne na wielu innych blogach, ale jest to moja interpretacja. Zapraszam!
Do zrobienia tego cuda niezbędna jest kostka mydła. Fajnie byłoby użyć naturalnego, ale to było moje pierwsze podejście do tej zabawy i postanowiłam skorzystać z jakiegoś kompletnego zwyklaka przypominającego szare mydło, który akurat zalegał mi w domu.
Mydełko starłam (grube oczka) i umieściłam w kąpieli wodnej. Do startego mydła wlałam ok 5 łyżek gorącej wody, żeby zrobić coś w rodzaju papki.
Następnie do dałam łyżkę oleju monoi (może być jakiś inny olej, najlepiej z właściwościami antybakteryjnymi), łyżkę kakao, łyżkę cynamonu i 3 łyżki zmielonej kawy. Kakao i cynamon można sobie odpuścić, ale warto pamiętać, że mają właściwości pielęgnujące.
Wlałam kolejne kilka łyżek gorącej wody i wymieszałam. Powstała gęsta papka, w której były widoczne wiórki mydła. Warto pamiętać, że im rzadsza papka, tym dłużej mydło będzie musiało schnąć. Moim dałam 4 dni na wyschnięcie.
Otrzymana masa ani nie wygląda, ani nie pachnie ładnie, aż się prosi o dodanie olejku eterycznego. Ja oczywiście takowego nie miałam, więc zostałam z śmierdziuszkiem.:-) Na szczęście podczas używania mydełka zapach jest raczej subtelny.
Masę przełożyłam do foremek, w tym przypadku to foremki na babeczki. Można użyć też mydelniczki, lub foremek do ciasteczek świątecznych, użyjcie swojej wyobraźni.:)
Ja postawiłam na niewielkie mydełka o nieskomplikowanych kształtach, bo takie są poręczne i nie będą się łamały.
Po wyschnięciu moje dzieło prezentuje się całkiem nieźle! Myślę, że ładnie zapakowane i opatrzone własnoręcznie napisaną etykietką, może być fajnym pomysłem na prezent. Chociaż może niekoniecznie mam na myśli te moje, bo jak już pisałam, nie pachną najlepiej.:D
A teraz najważniejsze, czyli działanie:
Mydełko dobrze pieni i świetnie peelinguje. Jeśli lubicie delikatniejsze peelingi to polecam do mieszanki dodać mniej kawy, ja poszłam na całość.
Drobinki kawy odpadają z niego w małych ilościach, więc nie ma co się martwić o zatkane rury, jak w przypadku tradycyjnego, papkowatego peelingu kawowego. Może jednak lekko brudzić wannę, bo woda przy użyciu tego cudaka jest lekko zabarwiona. U siebie nie zauważyłam żeby zostawały jakieś plamy, ale wolę ostrzec.:)
Według mnie nie ma nic lepszego na walkę z cellulitem, ja od razu widzę różnicę w tym, jak działają na mnie produkty antycellulitowe bez i z użyciem tego peelingu. Na prawdę nie ma porównania.:)
Nie jest ono co prawda tak doskonałe jak moje ulubione mydło kawowe Mydlarni Powrót do Natury, ale nie jest mu do niego daleko.
A Wy co o tym myślicie? Zabawicie się w stworzenie takiego peelingu? Mnie to zajęło góra 15 min, a efekty są na prawdę świetne!:)
Po egzaminach musze zrobić !!!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, na pewno wykorzystam :D
OdpowiedzUsuńAle to fajne!:D
OdpowiedzUsuńSuper wyszło :). Ja dzisiaj robiłam mydełka ale do innych celów, które ogłoszę na blogu już niedługo. Ujawnię tylko, że będzie to cel charytatywny ;). Btw. Cieszę się, że się spotkamy w Katowicach! ;)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę!!:D
UsuńWygląda świetnie ! jak znajdę chwilę chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMuszę je zrobić !!!! ;) Są super ;]
OdpowiedzUsuńja uwielbiam peeling kawowy. W ogóle nie kupuję w sklepach peelingów do ciała. Może kiedyś, jak czas pozwoli, zabawię się w stworzenie takiego mydełka :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zrobię takie mydełko, bo mam już dość czyszczenia wanny po peelingu kawowym :p
OdpowiedzUsuńciekawy sposób :)
OdpowiedzUsuńu mnie konkurs - http://martienna.blogspot.com/2014/09/oasap-giveaway.html
Zostałam zainspirowana! Myślisz, że jakiś płynny olej dał by radę? Kokosa ani nic inszego nie mam na chwilę obecną :(
OdpowiedzUsuńJasne, że tak :)
Usuńpoczułam się zachęcona, lubię bawić się w takie mydełka, więc wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, ale ja chyba za leniwa jestem do tworzenia takich specyfików ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, choć faktycznie lepiej byłoby użyć naturalnego mydła.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować;) Z celluitem trzeba walczyć zawsze;)
OdpowiedzUsuńFajne, zawsze jest jakoś tak milej gdy stworzy się coś własnymi rękami :) chętnie wykorzystam ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysl Kochana, a efekt koncowy bardzo fajny :) Musze sie zaopatrzyc w naturalne myjadelko i olejek eteryczny, wowczas z pewnoscia wyprobuje patentu :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis. Ale jako to śmierdzi? Przecież kawa, kakao, cynamon ... tak ładnie pachną :)
OdpowiedzUsuńMydło samo w sobie ma zapach podobny do szarego, więc to w połączeniu z kawą jest fuuu :D
UsuńGenialna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńfajna sprawa, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńsuper pomysl!
OdpowiedzUsuńhttp://villemo20.blogspot.com/
Cóż, wygląda dobrze :)!
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię te mydełka :) dałam dużo więcej kawy i kakao i pachnie całkiem nieźle ;)
OdpowiedzUsuń