Hej dziewczyny! Na blogu znów był mega przestój, za co serdecznie przepraszam, ale jeszcze nie do końca radzę sobie z organizacją czasu. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wszystko ogarnąć, bo bardzo tęsknię za blogowaniem.:)
Żele pod prysznic Balea zna już chyba każdy. Piękne zapachy i niskie ceny (nawet ok 5zł!) to ich główne zalety. Wadą niestety bywa dostępność (drogerie DM i internet), ale i z tym nie jest najgorzej, bo sklepy z chemią niemiecką wyrastają jak grzyby po deszczu. Dziś przychodzę do Was z moimi spostrzeżeniami na temat dwóch wersji zapachowych o chwytliwych nazwach "Black Secret" i "Paradise Beach". Zapraszam!
Czarny sekret to żel o zapachu pomarańczy z wanilią - połączenie ryzykowne, ale całkiem nie najgorsze. Zdecydowanie bardziej wyczuwalna jest tutaj pomarańczka, a wanilia jest gdzieś tam w tle. Zapach niestety jest trochę chemiczny, ale nie na tyle żeby mnie odrzucał. Ani dobry, ani zły. Opakowanie w kolorze czarnym, często mylnie kojarzone z żelem dla mężczyzn, więc pomysł nie do końca udany. Kolor samego kosmetyku jest pomarańczowy, a jego konsystencja i wydajność są typowe dla tego rodzaju produktów. Pieni się bez zarzutów i równie dobrze myje - a to najważniejsze! Tylko ten zapach zupełnie bez szału...
Rajska plaża to żel pod prysznic, który pachnie ananasem w połączeniu z kokosem. Jeśli jesteście fankami popularnego koktajlu o nazwie Pina Colada, to ten żel zdecydowanie jest dla Was. Zapach wakacji w butelce! Przyjemny, słodki i jednocześnie pobudzający. Żel jest koloru różowego, co też mi się podoba, a opakowanie ma piękną szatę graficzną. Jak poprzednik - ma dobrą wydajność żelową, lekką konsystencję i świetnie się pieni. Generalnie robi co ma robić, a zapach uprzyjemnia nam czas spędzony pod prysznicem, więc jestem na TAK. Trzeba przyznać, że ta letnia seria się im udała.;)
Nie wklejałam tutaj opisów producenta, bo w sumie żel to żel i można się obejść bez większej filozofii. Dla mnie żel pod prysznic ma dobrze myć i przyjemnie pachnieć, więc Paradise Beach odpowiada mi zdecydowanie bardziej.
A Wy miałyście któryś z nich? Macie swoich ulubieńców od Balea? Muszę przyznać, że moim faworytem wciąż pozostaje wersja truskawkowa, chociaż kokos z ananasem prawie jej dorównują. :)
Ależ one pachną! :]
OdpowiedzUsuńuwiebiam kosmetyki balei chętnie bym wypróbowała te żele! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Na zakupowej liście mam aktualną limitkę żeli Baela i ich odpowiedniki balsamów:) Próbowałam jedynie szampony i odżywki, więc jeszcze nie znam tej zapachowej przyjemności żeli:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tych żeli, a kuszą mnie
OdpowiedzUsuńMiałam tą czarną buteleczkę i zapach był ładny, ale szybko się ulatniał ;/
OdpowiedzUsuńTo fakt, zapachy nie są długotrwałe :)
Usuńananas i kokos to zdecydowanie mój zapach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te żele!
OdpowiedzUsuńsama nazwa Paradise Beach jest obiecująca. :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną blogerką, która nigdy nie używała tych żeli i ze wstydem się do tego przyznaję. Jakoś nie po drodze mi do nich przy zamówieniach w internecie, ale może się skuszę, ponieważ to połączenie ananasa i kokosa mnie zaciekawiło. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Spróbuj rozejrzeć się za sklepami z niemiecką chemią, ja w swojej okolicy miałam dwa :))
UsuńJuż same opakowania bardzo kuszą :) Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przetestować coś z Balei :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńTak są zachwalane, że pora je kupić :)
OdpowiedzUsuńKokos i ananas musi super pachnieć, chętnie bym go kupiła :))
OdpowiedzUsuńWydają się być super, skusiłabym się :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja się spodziewałam, że pomarańcza z wanilią będzie ciekawsza. Choć w sumie trudno spotkać w kosmetykach wanilię, która nie jest chemiczna.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tych żeli, ale samym wyglądem kuszą! Zapraszam do mnie : http://ma--ry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie chyba zele Balea, bosko pachną :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mialam ani jednego tego żelu :(
OdpowiedzUsuń