Hej Kochane! Dziś będzie o kolejnym produkcie, który ma za zadanie pomóc w walce z cellulitem. Mimo, że do lata jeszcze daleko, ja już podjęłam walkę z tym okropieństwem, a właściwie wcale jej nie zaprzestałam z nadejściem zimy! Uparcie dążę do celu, hihi.:)
Jesteście ciekawe jakie są moje wrażenia ze stosowania Żelu Anticellulitis? Zapraszam do dalszej części posta!
Cena: ok 20zł /200ml
Moja opinia: Naszego pogromcę cellulitu znajdziemy w niewielkiej buteleczce z pompką, która dodatkowo kryje się w kartoniku. Pompka działa bez zarzutu i dozuje odpowiednią ilość produktu.
Sam produkt wcale nie jest tak na prawdę żelem, a raczej gęstym balsamem lub żelo-kremem. Ma beżowy kolor, co możecie zobaczyć na drugim zdjęciu, a przez przezroczyste opakowanie dokładnie widać ile produktu jeszcze nam zostało. Mimo, że nie używam go dużo, bo tylko dwie pompki dziennie (tylko na wybrane partie ciała), produktu dość szybko mi ubywało, więc za tą cenę uważam że fajnie byłoby dostać go troszkę więcej.
Ciekawe jesteście tego czy działa? Działa, ale nie do końca. Skóra w czasie jego używana była ujędrniona i napięta, jednak uparta pomarańczowa skórka została i ma się całkiem nieźle. W niektórych miejscach jest mniej widoczna, w innych bez zmian. Tragedii nie ma, ale zachwytów też brak.
Producent zaleca używanie tego produktu nawet kilka razy dziennie, ale nie będę oryginalna i napiszę, że nie mam na to czasu. Aplikowałam go tylko wieczorem.
Zapewne gdybym znalazła czas na powtarzanie tej czynności, efekty byłyby jeszcze lepsze.
Po jego użyciu skóra się nie lepi, produkt szybko się wchłania i jest przyjemny w stosowaniu. Ma dość specyficzny, apteczny zapach, który nie utrzymuje się na skórze i osobiście mi nie przeszkadzał. Wiele z dziewczyn narzeka na uporczywe pieczenie po aplikacji, ja jednak się z tym nie spotkałam. Kilka razy poczułam ciepło na skórze, ale nie było żadnego szczypania, pieczenia czy zaczerwienienia. Nawet kiedy aplikowałam go bezpośrednio po wykonaniu peelingu nie spotkał mnie taki dyskomfort! Bardzo się zdziwiłam, bo w przypadku chłodzącego produktu innej marki (Eveline) czułam prawdziwy chłód, a tutaj zapowiedzianego pieczenia nie było. Jak dla mnie jest to raczej zaleta niż wada, bo wiem że najprawdopodobniej mogłabym stosować go również latem bez ryzyka, że się roztopię!;)
Moja ocena: 4-/5 Mogło być lepiej, ale i tak używałam go z przyjemnością.
U mnie jeszcze czeka na swoją kolej, ale pewnie będzie następny :D
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że sięgam po takie produkty. Moim ulubieńcem jest oczywiście Eveline, ale ten mogłabym też przetestować.
OdpowiedzUsuńno ciekawa jestem czy u mnie by się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie wierzę w jego działanie;)
OdpowiedzUsuńnie kusi mnie jakos...
OdpowiedzUsuńTakie preparaty bez sportu i masażu wiele nie zdziałają, więc wierzę w ich moc, jako wspomagaczy, ale tylko w ten sposób.
OdpowiedzUsuńJa też nie wierzę w żadne takie produkty. Obecnie nie mam celulitu i nie muszę z nim walczyć, ale tak czy siak uważam że mogą jedynie wspomóc walkę :]
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wygrać z tą moją skórką :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie wierzę w działanie takich cudeniek.
OdpowiedzUsuńP.S.Zapraszam do siebie, do wygrania podkład Sephora + mała niespodzianka :)
Wiadomo, że żaden kosmetyk nam całkiem celulitu nie zniweluje, ale jak widać takie efekty jak ujędrnienie czy napięcie skóry to już fajnie. No i skoro przyjemnie Ci się używało, to jest całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńFajny produkt ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy dziennie? ja zazwyczaj jak Ty bym stosowała tylko wieczorem ;D
OdpowiedzUsuńJa również nie do końca wierzę w jego działanie....ale ładnie się prezentuje ten żel :)
OdpowiedzUsuńDobry kosmetyk, plus ćwiczenia i efekt jest! :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym produktem :) Nie wierzę w działanie tego typu produktów.
OdpowiedzUsuńJa już dawno nie wierzę, że znajdę złoty środek na cellulit i nawet kiedyś gdzieś przeczytałam, że kupowanie takich kosmetyków to strata pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na dwa rozdania! http://landvanity.blogspot.co.uk/2015/02/wielkie-czyszczenie-oddam-mega-pake.html
Witam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńJestem nową blogerką wiec bardzo Cie prosze,zaobserwuj mnie jesli mozesz;)
Pozdrawiam i z góry Bardzo dziekuje :*
http://darmowo2015.blogspot.com/
Mój blog
Bardzo ciekawy balsam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Nie znalam, ale jesli w trakcie uzywania ujedrnia, to chetnie bym nabyla ;)
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, ale Boże...Cellulitis...
OdpowiedzUsuńCellulitis to choroba (zapalenie tkanki łącznej), która może prowadzić nawet do zapalenia opon mózgowych.
Cellulit to po prostu zdeformowana tkanka tłuszczowa.
Dziwię się OGROMNIE, że producent dał taką nazwę produktowi.
Dlatego też, będąc kosmetologiem, jest to dla mnie niedopuszczalne i choćby produkt miał najlepsze składniki, to nie zdecydowałabym się na zakup.
A dlatego, że wynika to tylko i wyłącznie z niewiedzy producenta. Jeżeli nie potrafi rozróżnić cellulitu od cellulitisu, to co może mi zaproponować?
Cieszę się, że oceniasz go pozytywnie, ja jednak po przeczytaniu etykiety już nie miałabym ochoty na zakup.
Pozdrawiam,
KARO Beauty
Przyznam, że wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Faktycznie strasznie głupi błąd... ;o
UsuńU mnie też nie było pieczenia ani zaczerwienienia. Jest mało wydajny.... stosuję go nawet kilka razy dziennie i szybko znika :)
OdpowiedzUsuńkurcze może go wypróbuję :) jestem ciekawa jakby się na mojej skórze sprawdził.
OdpowiedzUsuńMi póki co na cellulit najlepiej pomagają ćwiczenia na steperze :) Bardzo szybko zauważyłam zmniejszenie się cellulitu :)
U mnie super działały ćwiczenia Mel B, ale teraz nie mam na to czasu :(
UsuńNo cóż... Na razie celulitu nie mam, więc... :D
OdpowiedzUsuń