Hej piękne! Opisywałam Wam już glinkę czarną i glinkę żółtą, a dziś pora na błękitną! Zapraszam!:)
Od producenta: Zalety błękitnej glinki:
- delikatnie oczyszcza skórę ze zrogowaciałego naskórka, przyspiesza proces regeneracji,
- odżywia skórę minerałami i substancjami aktywnymi biologicznie,
- stymuluje procesy wymiany, poprawia krążenie krwi.
Korzyści:
- przy regularnym stosowaniu podnosi sprężystość i elastyczność skóry, poprawia jej koloryt,
- opóźnia pojawienie się zmarszczek,
- usuwa zmęczenie i napięcie.
Cena: Na kosmetycznaglinka.pl 12zł/100g
Używana jako maseczka jest bardzo wydajna, opakowanie wystarcza na kilkanaście użyć.
niewielką ilość glinki rozprowadzić w ciepłej wodzie w stosunku 1:1, nie używać metalowych naczyń. Dokładnie wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Nanieść na skórę twarzy lub ciała.
Po 15- 20 minutach zmyć ciepłą wodą bez użycia mydła i nanieść na skórę odżywczy krem.
Błękitna glinka delikatnie oczyszcza skórę ze zrogowaciałego naskórka, przyspiesza proces regeneracji. Odżywia skórę minerałami i substancjami aktywnymi biologicznie.
Przy regularnym stosowaniu podnosi sprężystość i elastyczność skóry, poprawia jej koloryt, opóźnia pojawienie się zmarszczek.
maseczka do włosów:
przygotowaną w powyższy sposób masę nanieść na suche włosy i skórę głowy, owinąć ręcznikiem.
Po 30 – 40 minutach zmyć ciepłą wodą dobrze płucząc włosy.
Przy regularnym stosowaniu odżywia i wzmacnia korzenie włosów. Usuwa łupież, zapobiega jego nawrotowi. Odbudowuje strukturę uszkodzonych włosów i zapobiega ich wypadaniu. Włosy zyskują zdrowy i zadbany wygląd.
Efekty: Glinka przeznaczona jest w szczególności do pielęgnacji skóry normalnej, ale uważam że do cery tłustej też się nadaje. Dość dobrze oczyszcza skórę i w pewnym stopniu hamuje wydzielanie sebum. Kremy i olejki świetnie się po niej wchłaniają. Jest delikatniejsza od glinki czarnej, ale oczyszcza mocniej niż żółta. Z racji jej nietypowej i opornej konsystencji, niestety jest też trudniejsza do zmycia z twarzy.
Ciekawa jest opcja używania jej do pielęgnacji włosów. Ja niestety jeszcze jej nie wypróbowałam na moich kudełach, bo zostało mi tylko pół paczki, więc zbyt mało na rzetelne przetestowanie jej wpływu na włosy i skórę głowy. Ale może któraś z Was to sprawdzi... O tym na końcu posta!:)
Kilka porad, które dostałam od Pani Anny z KosmetycznaGlinka.pl:Po nałożeniu maski warto zraszać twarz, np.wodą termalną. Można do maseczki dodać odrobinę olejku delikatnie natłuszczającego skórę.
Na początek warto zmywać maseczkę wcześniej, gdy glinka jest jeszcze mokra. Z czasem można wydłużać okres trzymania maseczki na twarzy. Niekoniecznie musi to być czas zalecany przez producenta, gdyż każda kobieta ma inną skórę i stopień jej nawilżenia.
Po maseczce należy obowiązkowo nałożyć krem odżywczy lub nawilżający.
Moja opinia: 4-/5 oporna konsystencja, a działanie ani mnie nie zawiodło, ani nie zachwyciło.
przygotowaną w powyższy sposób masę nanieść na suche włosy i skórę głowy, owinąć ręcznikiem.
Po 30 – 40 minutach zmyć ciepłą wodą dobrze płucząc włosy.
Przy regularnym stosowaniu odżywia i wzmacnia korzenie włosów. Usuwa łupież, zapobiega jego nawrotowi. Odbudowuje strukturę uszkodzonych włosów i zapobiega ich wypadaniu. Włosy zyskują zdrowy i zadbany wygląd.
Moja opinia: Mieszankę robię "na oko". Używam szklanej miseczki i plastikowego widelca. Ważne by nie dotykać glinek metalowymi przedmiotami. Do proszku wlewam wodę łyżeczką, wtedy są małe szanse, że przeleję. Doświadczenie nauczyło mnie, że jeśli wody nalejemy zbyt dużo wystarczy odstawić mieszankę i poczekać aż sama zgęstnieje, lub dosypać glinki, można też nakładać rzadką maseczkę na twarz warstwami. Jak nakazuje producent używam ciepłej wody.
Glinka błękitna ma drobniejsze drobinki niż jej poprzedniczki. Niestety jest trudniejsza w zmieszaniu z wodą, jak widać na poniższym zdjęciu, robią się grudki i łyżeczką trudną ją rozmieszać. W tym celu używam plastikowego widelczyka, którym łatwiej jest mi uzyskać kremową konsystencję.
Glinka błękitna ma drobniejsze drobinki niż jej poprzedniczki. Niestety jest trudniejsza w zmieszaniu z wodą, jak widać na poniższym zdjęciu, robią się grudki i łyżeczką trudną ją rozmieszać. W tym celu używam plastikowego widelczyka, którym łatwiej jest mi uzyskać kremową konsystencję.
Efekty: Glinka przeznaczona jest w szczególności do pielęgnacji skóry normalnej, ale uważam że do cery tłustej też się nadaje. Dość dobrze oczyszcza skórę i w pewnym stopniu hamuje wydzielanie sebum. Kremy i olejki świetnie się po niej wchłaniają. Jest delikatniejsza od glinki czarnej, ale oczyszcza mocniej niż żółta. Z racji jej nietypowej i opornej konsystencji, niestety jest też trudniejsza do zmycia z twarzy.
Ciekawa jest opcja używania jej do pielęgnacji włosów. Ja niestety jeszcze jej nie wypróbowałam na moich kudełach, bo zostało mi tylko pół paczki, więc zbyt mało na rzetelne przetestowanie jej wpływu na włosy i skórę głowy. Ale może któraś z Was to sprawdzi... O tym na końcu posta!:)
Kilka porad, które dostałam od Pani Anny z KosmetycznaGlinka.pl:Po nałożeniu maski warto zraszać twarz, np.wodą termalną. Można do maseczki dodać odrobinę olejku delikatnie natłuszczającego skórę.
Na początek warto zmywać maseczkę wcześniej, gdy glinka jest jeszcze mokra. Z czasem można wydłużać okres trzymania maseczki na twarzy. Niekoniecznie musi to być czas zalecany przez producenta, gdyż każda kobieta ma inną skórę i stopień jej nawilżenia.
Po maseczce należy obowiązkowo nałożyć krem odżywczy lub nawilżający.
Moja opinia: 4-/5 oporna konsystencja, a działanie ani mnie nie zawiodło, ani nie zachwyciło.
Już niebawem (może w następnym poście) zorganizuję rozdanie, w którym będzie dwóch zwycięzców, a do wygrania będzie glinka żółta i glinka błękitna, zapraszam.:)
takiej jeszcze nie miałam ale skoro mówisz, że do cery tłustej/mieszanej to może wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńmam bardzo dużo glinek,lecz tą widzę pierwszy raz ...ciekawa i z pewnością bedę ją mieć
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej glince ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy glinki. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wypróbuję.
__________________________
worldpinklipstick.blogspot.com
Nigdy nie miałam tej glinki. Nie wiem czy się skuszę skoro jest tak ciężka w obsłudze :).
OdpowiedzUsuńZ błękitną glinką się nie spotkałam, ale szczerze to mnie jakoś nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńOo błękitnej to nie miałam ! :D Ale chętnie wypróbuję ;]
OdpowiedzUsuńTej rowniez nie mialam przyjemnosci stosowac, wiec tym bardziej chetnie wezme udzial w rozdaniu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam!:D
Usuńuwielbiam błękitną glinkę ;)
OdpowiedzUsuńO proszę :D Super!
UsuńJa bardzo lubię glinki wszelkiego rodzaju do rozrabiania, nie przepadam za tymi gotowymi :))
OdpowiedzUsuńJa też wolę sama sobie rozrobić :)
UsuńMam niebieską glinkę rosyjską, ale z Fitokosmetik. Fajna jest. Ciekawe, czy ta jest taka sama.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa czy się różnią :)
Usuńooo stosuję się do tych rad :D dobrze wiedzieć;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, inaczej wychodzi klapa :D
UsuńMuszę wypróbować, niebieskiej jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJa używam tylko czerwonej i różowej
OdpowiedzUsuńOoo, coś dla mnie! Koniecznie muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś podobną maseczkę tyle, że już gotową. Powiem szczerze - szału nie robiła :)
OdpowiedzUsuńGotowe wg mnie są zupełnie inne :)
UsuńTakiej jeszcze nie miałam, ale zaciekawiła mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie widzę w niej nic dobrego dla mojej buzi :P
OdpowiedzUsuńMiałam już błękitną glinkę, całkiem ją lubiłam, ale o wiele większe wrażenie zrobiła na mnie zielona :) jedyny minus tych glinek dla mnie, to, że nigdy nie chce mi się ich robić :D
OdpowiedzUsuńMi nie chce się ciągle ich spryskiwać jak już są na buzi, ale nic nie daje mi lepszych efektów na buzi :D
UsuńNie miałam okazji stosować glinki :)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam że błękitna istnieje! :D
OdpowiedzUsuńGlinki są wspaniałe ;)
OdpowiedzUsuńmoże obserwacja? odezwij się jak coś u mnie
http://katze-a.blogspot.com/
To w sumie dobra dla mnie, bo mam normalną skórę :) ale nigdy nie używałam żadnej glinki ;p
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić!
UsuńWłaśnie na nią czekam ponieważ błękitna glinka to jedyna której jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJa tylko do tej pory używałam tylko glinki białej ;P W wakacje będę miała więcej czasu, więc może pozamawiam sobie jeszcze jakieś inne ;D
OdpowiedzUsuńJa zaś używam gotowej glinki, ale zielonej :D Błękitną widzę pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy glinki... o tej nie słyszeliśmy:)
OdpowiedzUsuńJuż Cię obserwujemy:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinkę błękitną, tyle że moja jest z innej firmy (Fitokosmetik). Też nigdy nie próbowałam jej aplikować na skórę głowy. Używam jedynie jako maseczkę na twarz i czasem szyję ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam glinki błękitnej, ale jestem ciekawa jakby się u mnie sprawdziła
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbowałaby na swojej skórze :)
OdpowiedzUsuńKupiłabym, gdybym była nieco starsza, bo w wieku 17 lat raczej zmarszczek nie mam :)
OdpowiedzUsuń