Hej! Dziś o tym, jak miewa się mój ulubiony sklep z bielizną - Vanilla Body Shop (Czeladź, M1). Obie z Anitą chętnie odwiedzamy to miejsce, po tym jak Panie brafiterki oczarowały nas na rybnickim spotkaniu blogerek.
Moją relację z pierwszego wypadu do Vanilla Body Shop i kilka porad na temat dobierania biustonosza możecie przeczytać TUTAJ - zapraszam.
Moją relację z pierwszego wypadu do Vanilla Body Shop i kilka porad na temat dobierania biustonosza możecie przeczytać TUTAJ - zapraszam.
13 kwietnia wzięłyśmy udział w kolejnym wydarzeniu, tym razem zostałyśmy zaproszone większą grupą, więc zabrałyśmy bliskie nam kobietki.
Na wstępie zostałyśmy oddane w ręce Pani Marty z Akademii Pozytywnej Sylwetki, która wykonała chętnym Paniom pomiary specjalnym analizatorem. W parę sekund można było dowiedzieć się min. jaki mamy poziom tłuszczu w organizmie (zarówno tego okalającego narządy wewnętrzne, jak i tego widocznego w postaci fałdek) i jaki mamy metabolizm (ile kalorii możemy zjeść w ciągu dnia i nie przytyć) - takie dane są bardzo przydatne w dobieraniu odpowiedniej diety. Ja niestety ze względu na złamaną nogę nie wzięłam udziału w badaniu, ale bacznie przyglądałam się wynikom innych i słuchałam uważnie, jak Panie wspólnie je omawiają. Dostałyśmy też kilka przydatnych porad dotyczących zdrowego odżywiania się, np. że nie powinno się jeść owoców przed snem.
Po wszystkim Pani Basia z Vanilla Body Shop uraczyła nas pysznym deserem i napojami - przez żołądek do serca!
Jeśli jesteście ciekawe czym zajmuje się Akademia Pozytywna Sylwetka, zachęcam do odwiedzenia ich facebook'a i strony internetowej.
Następnie przyszła kolej na Panie konsultantki firmy Mary Kay, które wywołały u mnie wielką radość, a później skutecznie ją stłumiły. Przedstawione przez Panie kosmetyki (serie "satynowe dłonie" i "satynowe usta") przypadły mi do gustu, ale w miarę jak dowiadywałam się więcej na temat firmy emocje opadały, a w domu po przemyśleniu tego wszystkiego na spokojnie stwierdziłam, że nie wiem jakim cudem w XXI wieku taka firma jeszcze prosperuje. Kupując kosmetyki Mary Kay jesteśmy skazane na konsultantki - jest to typowa piramidkowa firma, czego nie cierpię. Panie, które były na spotkaniu powiedziały, że Mary Kay nie ma katalogów i kupić można tylko to, co one same nam zaproponują na specjalnie umówionym kosmetycznym spotkaniu. Jest to wierutne kłamstwo, ponieważ sama właśnie przeglądałam sobie e-katalogi na stronie internetowej firmy. Dlaczego kłamały? NIE MAM POJĘCIA.
Produkty tej firmy można zamawiać przez internet i ostatecznie zrealizować zamówienie u konsultantki, niestety Panie obecne na spotkaniu nie wspomniały o takiej możliwości, za to dowiedziałam się, że jeśli wybiorę sobie coś, co ich zdaniem nie pasuje do mojej cery - nie zrealizują mojego zamówienia. Wychodzi na to, że chciały stworzyć sobie grupę niczego nieświadomych, uzależnionych od nich klientek.
Nie podoba mi się też, że kosmetyki Mary Kay nie są w żaden sposób zabezpieczane (to wiem również od jednej z Pań). Każda konsultantka bez problemu może więc użyć, np. kremu do rąk, a później go sprzedać - bo kto zauważy? Ja szczerze mówiąc nie ufam nikomu w tej kwestii, kosmetyki powinny być zabezpieczone i koniec.
Może Wy macie jakieś doświadczenia z tą firmą? Chętnie przeczytam, bo mi do złudzenia przypomina to Avon i Oriflame, tylko niebotycznie drogie i jeszcze bardziej ograniczone. Czytałam nawet opinie porównujące Mary Kay do sekty- "sekta ekonomiczna", haha.
Nie podoba mi się też, że kosmetyki Mary Kay nie są w żaden sposób zabezpieczane (to wiem również od jednej z Pań). Każda konsultantka bez problemu może więc użyć, np. kremu do rąk, a później go sprzedać - bo kto zauważy? Ja szczerze mówiąc nie ufam nikomu w tej kwestii, kosmetyki powinny być zabezpieczone i koniec.
Może Wy macie jakieś doświadczenia z tą firmą? Chętnie przeczytam, bo mi do złudzenia przypomina to Avon i Oriflame, tylko niebotycznie drogie i jeszcze bardziej ograniczone. Czytałam nawet opinie porównujące Mary Kay do sekty- "sekta ekonomiczna", haha.
Ostatnim punktem spotkania były oczywiście biusty i biustonosze. Każda z obecnych kobietek mogła skorzystać z porad zawsze uśmiechniętych i przemiłych Pań brafiterek, które na stanikach znają się jak mało kto! Po zakupach czekała na Nas kolejna niespodzianka - prezenty! Majteczki, rajstopy i katalogi z dostępną bielizną - to ostatnie przydało mi się wtedy najbardziej, gdyż ze złamaną nogą miałam ograniczoną mobilność, więc mogłam pooglądać sobie wszystko siedząc na kanapie.:)
Więcej na temat sklepu znajdziecie w moim poście podlinkowanym na górze, a także na ich stronie internetowej i facebook'u (warto obserwować, bo często pojawiają się informacje o nowościach i eventach). Obecnie możecie tam znaleźć śliczne stroje kąpielowe! Ja od siebie napiszę jeszcze tylko, że nie kupuję już biustonoszy w żadnym innym sklepie, a za dwa lata na pewno to właśnie tam obkupię się przed swoim weselem.:)
Na koniec dziękuję wszystkim Paniom za mile spędzony dzień, było przesympatycznie!
Wiem, że to trochę przydługi post, kto przeczytał całość? Przyznawać się! :D
lubie takie spotkania. ja ogolnie kupowalam bardzo duzko kosmetykow katalogowych ale coraz rzadniej to robie bo np. wkurza mnie wciskanie na sile konsultantek avon i dlugie oczekiwanie a kosmetyki sa coraz gorsze. mam kolezanke, ktora sie zajmuje kosmetykami Mary Kay i ona jakos inaczej t robi niz opusujesz ale tamte poprostuchcialy miec was dl sb. z tymi owocami t nie wiedzialam ;O
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś częściej zamawiałam, teraz zdarza mi się to raz na jakiś czas, bo koleżanki są konsultantkami Avon i Oriflame, gdyby nie to, to pewnie bym nie zamawiała wcale.:)
Usuńz Oriflame jeszcze nigdy nie zamawiałam, ale może się skuszę w końcu:)
UsuńMają kilka świetnych produktów, o jednym z moich ulubieńców będę niebawem pisała, więc zapraszam do śledzenia bloga :)
UsuńSuper! Też chętnie przeszłabym się na takie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie,
Staram się zebrać choćby małe grono odwiedzających, ostatnio bardzo zaniedbałam bloga i staram się to naprawić.
www.suoegrog.blogspot.com
dziękuję kochanie:***
OdpowiedzUsuńnie znam tej firmy Mary Kay, ale nie za bardzo spodobała mi się poprzez to co napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńO firmie MK słyszałam, ale jeśli chodzi o te konsultantki to to jest jakaś porażka. Wiadomo, że osoba zupełnie nie zorientowana w temacie może się nabrać na takie gatki, ale ludzie... To trochę dziwne tak kłamać. Poza tym chyba powinny być zadowolone jeśli klient chce coś zamówić, a nie robić sobie reklamę, że jak stwierdzą, że nie odpowiada kosmetyk do danej cery to go nie zamówią.
OdpowiedzUsuńDziwne te konsultantki -_-.
Zazdroszczę takich spotkań ;-) Post nie był aż tak strasznie długi ;-)
OdpowiedzUsuńBo konsultantki Mary Kay to mają jakoś tak, że mogą sprzedawać kosmetyki na pokazach u klienta w domu i dlatego nie chcą pokazywać katalogów tylko się wpraszają. Dla mnie bezsens i na pewno filozofia sprzedaży, która nie ma racji bytu w naszym kraju.
OdpowiedzUsuńJa również mam mieszane uczucia co do firmy Mary Kay - poznałam kiedyś jedną konsultantkę, która była bardzo w porządku i nie wciskała mi na siłę ani kosmetyków, ani kłamstw, ale taka chłodna kalkulacja przyniosła mi podobne wnioski, jak Twoje.
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, ale może to i dobrze..
OdpowiedzUsuńjuż czytałam u Anity jakie cyrki odstawia MK... moja siostra była konsultantką w oriflame i avonie więc wiedziałam że na pewno będę miała "pewny" kosmetyk... no chyba że otwierają je zanim je zapakują. ale wszystkie produkty dostawałam zawsze zabezpieczone np: folią aluminiową albo w pudełeczku i celofanie ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę spotkania,też bym chciała iść na coś takiego,szkoda tylko,ze u mnie w okolicy nie robią takich rzeczy ;**
OdpowiedzUsuńNo ja oczywiście z ciekawością przeczytałam co napisałaś hihi :D wiesz jakie jest moje zdanie :)
OdpowiedzUsuńfajne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńSuper spotkanie! Ja jestem bardzo ciekawa jakości kosmetyków MaryKay i nie omieszkam ich wypróbować, ciekawe czy ceny przekładają się na jakość
OdpowiedzUsuńPodobno nie.:(
UsuńBaaardzo fajne są tego typu spotkania :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś mieć styczność z brafiterką z prawdziwego zdarzenia:)
OdpowiedzUsuńA Akademia Pozytywnej Sylwetki mnie bardzo zaciekawiła;)
Miłego wieczoru:)
Ja, ja, ja przeczytalam calosc :D Calosc, caloscia, ale zdanie o weselu za dwa lata mnie najbardziej zainteresowalo :)!
OdpowiedzUsuńFajnie, ze spotkanie ogolnie sie udalo, ale wierze, ze podejscie Pan z firmy Mary Kay moglo skutecznie stlumic Twoj zapal ;/ Ciekawe dlaczego rzekomo nie posiadaja katalogow ;D?
Jak tam Twoja noga? Mam nadzieje, ze jest lepiej. Pozdrawiam serdecznie Kochana :*
Hihi z weselem to na razie takie moje luźne plany :D Noga nadal odpoczywa w gipsie, ale nie boli w ogóle:***
Usuńpewnie kłamały po to, by do nich się w przyszłości odezwać, a nie kupować z innego źródła:/ Wiele w życiu brafitterek przerobiłam i uwierz mi - jedna drugiej nierówna :(
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że ja nigdy nie kupie stanika zanim go nie przymierzę. Jak widzę jak dziewczyny i kobiety kupują stanik mierząc go na ubranie to aż chce mi się krzyczeć.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wypadło to Wasze spotkanie, z kosmetykami MK nie miałam nigdy styczności, ale już sam fakt, że nie są zabezpieczone i są sprzedawane " z rąk " ( można tak ująć ) mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńjak schudnę to zaszaleję, niestety już widzę, że mój biust też maleje :/ fajna relacja.
OdpowiedzUsuńw moim ciele jest sporo tłuszczu, chciałabym poddać się takiemu badaniu, współczuję złamanej nogi
Oj współczuje Ci tej złamanej nóżki! A wypad bardzo fajny:) Chętnie sama bym z takiego spotkania skorzystała:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie. :)
OdpowiedzUsuńhttp://daaria-daaria.blogspot.com/
Miałam kiedyś żel do twarzy z Mary Kay .... koszmar do kwadratu ! Jak tylko wycisnęłam trochę na dłoń poczułam jakbym kieliszek spirytusu wylała ;/ alkohol czuć było na kilometr .....zraziłam się niestety.
OdpowiedzUsuńPodobno kremy są napakowane parafiną po brzegi, więc generalnie chyba nie są to najlepsze składowo kosmetyki :/
UsuńTo sama parafina w cenie złota.
UsuńOkraszona odrobiną wątpliwego marketingu :D
UsuńChętnie bym się wybrała na takie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że do tej pory nie miałam styczności z marką Mary Kay. Jednak przeraża mnie to, że nie są one w żaden sposób zabezpieczone...
OdpowiedzUsuńprzeczytałam całość :)
OdpowiedzUsuńale to tylko dlatego bo to Twój post ;)
Spotkanie musialo byc ciekawe :)
nowy wpis http://izey-izabella.blogspot.com/
o tej firmie słysze pierwszy raz i w sumie to przyznam się, że nie zwracam szczególnej uwagi na to jakiej marki jest dany biustonosz. Kupuję takie co mi się podobają i są w dość niskiej cenie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że miło spędziłaś, czas, wielu rzeczy się dowiedziałaś i dobrze bawiłaś.
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to co napisałaś o konsultantkach ooo masakra, nie ma to jak kłamstwa w żywe oczy, perfidne :]
Swoją drogą też nienawidzę zakupów u konsultantek :D
Dziwne podejście Pań z Mary Kay... :/
OdpowiedzUsuńCiekawe.... nigdy nie kupowałam bielizny w tym sklepie i nie znam tej marki...
OdpowiedzUsuńPamiętasz imiona pań z Mary Kay?
OdpowiedzUsuńNie :(
UsuńZazdroszczę, bo widzę, że brałaś udział w dużej ilości takich spotkań :)
OdpowiedzUsuń