Hej dziewczyny!
Zazwyczaj do pielęgnacji końcówek włosów używam czystych olejków, ale kiedy eliksir od Kallos wpadł w moje ręce, postanowiłam dać mu szansę.
Czy słusznie? Zapraszam do dalszej części posta!
Od producenta: Olejek upiększający, zawiera olej z orzechów makadamia, migdałów i olej lniany, które odżywiają włosy i zapobiegają rozdwajaniu się końcówek. Regularne używanie nadaje włosom zdrowy wygląd, miękkość i niesamowity połysk.
Sposób użycia: za pomocą pompki nabrać 1 - 2 porcje olejku na dłonie i wetrzeć we włosy przed myciem lub zastosować jako odżywkę bez spłukiwania na czyste, wytarte ręcznikiem lub suche włosy.
Cena: 10zł / 50ml
Moja opinia: Ten produkt polubiłam przede wszystkim za opakowanie z pompką, która dozuje odpowiednią jego ilość, za subtelny i przyjemny, choć sztuczny zapach (nie utrzymuje się na włosach) i błyskawiczne wchłanianie.
Stosuję go zawsze na wilgotne, umyte włosy - głównie na końcówki, ale zawsze przeciągam też po długości. W zupełności wystarcza mi jedna pompka, więc wydajność jest ogromna. Efekt jaki otrzymuję to wygładzone włosy, które mają zdecydowanie więcej blasku.
Jak już napisałam, olejek wchłania się bardzo szybko i nie oblepia włosów, więc nie trzeba się martwić o to, że po aplikacji będą nadawały się tylko do ponownego umycia.
Skład jaki jest - same oceńcie. Troszkę o nim poczytałam i oprócz wartościowych olejków (olej z orzechów makadamia, migdałów i olej lniany) znajdziemy w nim silikony (ale z tych łatwo zmywalnych), a na końcu składu (po Parfum) mamy różne potencjalne alergeny, które imitują zapachy, min jaśminu, skórki cytrynowej i konwalii.
Moja ocena: 5/5 Eliksir spisuje się bardzo dobrze, ma poręczne opakowanie i niską cenę, więc jestem zadowolona.
A co Wy stosujecie na końcówki? Macie jakieś sprawdzone produkty?