czwartek, 30 października 2014

Tołpa, Botanic Białe Kwiaty, Orzeźwiający tonik - mgiełka 2 w 1

 Od producenta:Tonik - mgiełka ma subtelny zapach i działa na dwa sposoby: tonizuje skórę i przyjemnie orzeźwia. Nawilża, przywraca świeży wygląd i fizjologiczne pH. Może być stosowany na makijaż do odświeżania twarzy w ciągu dnia. Sposób użycia: rozpyl tonik-mgiełkę bezpośrednio na twarz i szyję lub zwilż płatek kosmetyczny i przetrzyj nim twarz i szyję. Stosuj po każdym umyciu twarzy lub kilkakrotnie w ciągu dnia. 
Skład: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Polysorbate 20, Peat Extract, Rosa Centifolia Flower Extract, Jasminium Officinale Flower Extract, Bellis Perennis Flower Extract, Glycerin, Xanthan Gum, Potassium Phosphate, Tetrasodium EDTA, Sodium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid.
Cena: 21zł / 150ml

Moja opinia: Tego cuda używam głównie w roli toniku i spisuje się u mnie wyśmienicie. Piękny zapach przypominający krem Nivea (jak w przypadku całej linii Białe Kwiaty) umila mi używanie kosmetyku, a atomizer sprawia, że aplikacja jest dziecinnie prosta, a przy tym oszczędna.
 Po aplikacji kosmetyku na oczyszczoną twarz, odczekuję kilkanaście sekund i zbieram nadmiar kosmetyku płatkiem higienicznym, a skóra staje się nawilżona i rozświetlona. Tonik-mgiełka świetnie nadaje się też do odświeżenia buzi w ciągu dnia, kiedy nie noszę makijażu. Kilka razy zdarzyło mi się spryskać nim makijaż mineralny i stawał się on wtedy jeszcze bardziej naturalny (nie wiedziałam, że to możliwe) i promienny. Niestety moja tłusta cera lubi reagować na tą metodę nadprodukcją sebum, więc tutaj akurat preferuję zwykłą wodę termalną. Uważam jednak, że właścicielki skóry mieszanej lub suchej powinny być zadowolone z spryskiwania minerałów tym produktem.
Jak już napisałam tonik-mgiełka jest bardzo wydajny, dzięki świetnemu aplikatorowi i niestety sama nie byłabym w stanie zużyć go w 3 miesiące (tyle jest zdatny do użycia od otwarcia), więc chętnie podzieliłam się nim z inną fanką Tołpy. Myślę, że warto kupić go na pół z koleżanką, mamą czy siostrą, bo wtedy wychodzi taniej, a mamy pewnośc że nic się nie zmarnuje.
Moja opinia: 5-/5 Na makijaż raczej nie dla mnie, ale jako tonik jest super!:)



wtorek, 28 października 2014

Olej Monoi od Blisko Natury

Cześć dziewczyny! Podczas wakacyjnych zakupów na www.bliskonatury.pl otrzymałam w prezencie produkt zupełnie mi obcy, który od razu mi się spodobał. Mowa o Oleju Monoi, na który sama nigdy nie zwróciłam uwagi, a teraz nie wyobrażam sobie bez niego pielęgnacji włosów. Sama nie wiem dlaczego tak zwlekałam z jego recenzją, ale dziś to nadrabiam!

Od producenta: Olej monoi od setek lat jest sekretem zdrowia i urody egzotycznych wysp Polinezji Francuskiej. Nazwa „monoi” oznacza „święty olej” – lekko otulając skórę chroni ją przed ostrym słońcem, chłodzi i uspokaja stany zapalne, goi ranki i ślady po ukąszeniach owadów, zapobiega rozstępom w ciąży – a noworodki chroni od pierwszych dni życia i odgania złe duchy.

Olej monoi jest maceratem kwiatów gardenii tahitańskiej (tiare) w oleju kokosowym i łączy ich właściwości pielęgnacyjne. Wyjątkowe właściwości czynią olej monoi idealnym produktem do pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej i podrażnionej, suchych i łamliwych włosów, wysuszonych i zniszczonych dłoni i słabych paznokci.
Oprócz właściwości pielęgnacyjnych – olej monoi ma piękny, kobiecy, kwiatowy zapach, który długo utrzymuje się na skórze i włosach i może zastąpić perfumy.
Olej biały-przezroczysty o świeżym, ciepłym, kobiecym kwiatowym zapachu.
Konsystencja lekka, średnio tłusty, wmasowany wchłania się całkowicie. W temperaturze pokojowej zmienia postać ze stałej na rzadką i ciekłą.
UWAGA! Zachowaj ostrożność, jeśli masz cerę trądzikową. Olej monoi wspomaga regenerację podrażnionego naskórka, jednak u niektórych może powodować nasilenie zmian trądzikowych. Reakcja zależy od indywidualnej tolerancji nasyconych kwasów tłuszczowych.

Zastosowanie:
Zamiast kremu: W umytą, jeszcze wilgotną skórę wmasuj kilka kropli olejku aż do     wchłonięcia. Olej dzięki lekkiej konsystencji nadaje się do stosowania zarówno na noc jak i na dzień.
Upiększająca kąpiel: Podczas kąpieli do wanny z wodą dodaj kilka kropli oleju monoi. Skóra będzie niesamowicie miękka i nawilżona a piękny zapach ukoi zmysły.

Serum nawilżające: Najprostsze serum nawilżające wykonasz mieszając w dłoni porcję oleju i kilka kropli żelu hialuronowego. Serum przygotujesz łatwo przed każdym użyciem – dzięki temu otrzymujesz produkt wolny od konserwantów.

Olejek do demakijażu: Za pomocą oleju nałożonego na wacik usuniesz łagodnie i skutecznie nawet najoporniejszy, wodoodporny makijaż. Olej monoi doskonale pielęgnuje delikatną skórę wokół oczu oraz brwi i rzęsy.
Uważaj, by olej nie dostał się do oczu – jak każdy tłusty produkt może powodować zamglenie widzenia.
Olejek do masażu: Z pomocą oleju monoi można wykonać relaksujący masaż całego ciała, zwłaszcza zmęczonych barków i szyi - kojący skórę i zmysły.
Kojący zapach tiare nie potrzebuje towarzystwa, ale jeśli chcesz zwiększyć działanie terapeutyczne masażu, możesz dodać kilka kropli ulubionego olejku eterycznego.
Upewnij się, że olejek eteryczny przeznaczony jest do stosowania na skórę!
Egzotyczne perfumy: Olej monoi użyty na skórę lub włosy uwalnia piękny zapach przez wiele godzin.
Olejowy kompres na włosy: Regularne olejowanie włosów olejem monoi odżywi je i nawilży oraz przywróci im elastyczność i blask. W tym celu na min. 30 minut przed myciem należy wetrzeć we włosy i skórę głowy około 1-2 łyżeczki oleju, następnie umyć łagodnym szamponem jak zwykle.
Zależnie od preferencji włosów możesz zmieszać olej z innym wybranym olejem roślinnym, np. awokado, makadamia, neem.
Dodatek do odżywki do włosów: Dodatek kilku kropli oleju do porcji ulubionej odżywki widocznie zmiękczy i nawilży suche włosy.
Serum wygładzające: 2-3 krople oleju wtarte w umyte włosy jak serum wygładzi włosy i będzie uwalniać piękny zapach kwiatów tiare przez wiele godzin.
Dla pływaczek – zabezpieczenie włosów: Przed kąpielą w morzu lub w basenie z chlorowaną wodą nasącz włosy czystą wodą i namaść olejem monoi – tak zabezpieczone włosy nie będą narażone na jej szkodliwe działanie. Następnie umyj włosy jak zwykle.

Dostępność i cena: Ja mam go z www.bliskonatury.pl, gdzie kosztuje niecałe 8zł/20g
Moja opinia: Dzisiejszy bohater jest na prawdę bardzo ciekawym produktem. Jak widać na pierwszym zdjęciu, moje opakowanie nie wygląda zbyt dobrze, a to dlatego, że został mi doręczony w upalnym dzień i najwyraźniej troszkę się wylał. Po wyjęciu z lodówki natomiast jest taki jak na zdjęciu powyżej, czyli twardy i trzeba skrobać, żeby zaraz pod wpływem ciepła dłoni znów stał się płynny. Jego niewątpliwą zaletą jest piękny, kwiatowy zapach, który uprzyjemnia stosowanie, ale niestety w nadmiarze dla niektórych może być męczący. 
Muszę przyznać, że mnogość zastosowań oleju Monoi robi wrażenie! Ja stosowałam go głównie do olejowania włosów i zabezpieczania końcówek, przy czym zawsze przeciągałam olejek na całej długości, niczym serum. Jest on lekki, więc włosy nie kleją się w strąki i nie są po nim obciążone. Moje włosy zdecydowanie się z nim polubiły.
Zdarzało mi się też zastosować go w roli balsamu i tutaj również spisał się wyśmienicie, ale intensywny zapach czasem bywał męczący. Dobrym pomysłem jest aplikacja oleju Monoi w strategicznych miejscach, w roli naturalnych perfum, bo jak obiecuje producent, zapach jest długotrwały. Obawiałam się stosowania go na buzię, bo różnie reaguję na takie eksperymenty, jednak z powodzeniem wypróbowałam go w roli preparatu do pielęgnacji dłoni i skórek wokół paznokci. Ostatecznie dodałam jego dużą porcję do mieszanki oleju awokado i frakcji olejowej masła shea i tym samym otrzymałam idealną miksturę do olejowania włosów, która bardzo przyjemnie pachnie!
Moja ocena: 5/5 Bardzo dobry, chętnie jeszcze po niego sięgnę i przetestuję do demakijażu, bo o tym zastosowaniu wcześniej zupełnie zapomniałam!

A Wy znacie ten olej, czy tak jak ja, nigdy nie zwróciłyście na niego uwagi? Piszcie koniecznie!:)

niedziela, 26 października 2014

Rozdanie z kosmetykami BODY FARM - wygraj zestaw podróżny Brown Sugar lub Cocoa Cookies!

Hej kochane! Będąc na wczasach zakupiłam dla siebie i dla Was zestawy naturalnych greckich kosmetyków marki Body Farm. Niedawno znalazłam te produkty na stronie internetowej Douglas, więc tam możecie zaczerpnąć o nich więcej informacji!
 Swoich jeszcze nie używałam, ale muszę przyznać, że zapachy są obłędne!
Produkty od września czekały na taką okazję jak dziś, czyli na moment w którym będę zbyt zajęta, żeby systematycznie dodawać wpisy, więc na razie zostawiam Was z rozdaniem.:)
Do wygrania są podróżne wersje:
  • żel pod prysznic i balsam do ciała o zapachu kakaowych ciasteczek
lub

  • żel pod prysznic i balsam do ciała o zapachu brązowego cukru.

WYGRYWAJĄ DWIE OSOBY!
Co należy zrobić aby wziąć udział w konkursie?
Wymagana jest obserwacja mojego bloga i dodanie komentarza pod tym wpisem według zamieszczonego niżej wzoru. W komentarzu należy też zamieścić swój e-mail, żebym mogła poinformować zwycięzcę o wygranej. + 3losy

Dodatkowe punkty przyznaję za 
-dodanie banera w pasku bocznym swojego bloga +1 los
-polubienie fanpage bloga na facebook +1 los
-dodanie bloga do blogrolla +1 los
Baner:
Rozdanie trwa do 15 listopada, a wyniki ogłoszę do 20 listopada.
Wzór zgłoszenia:
Obserwuję jako:
Adres e-mail:
Wybieram wersję: (Brown sugar/Cocoa cookies)
Dodałam baner: (adres bloga)
Lubię na facebook'u jako: Imię i dwie pierwsze litery nazwiska
Blogroll: (adres bloga)

czwartek, 23 października 2014

Nowości październikowo - wrześniowe! - Bath&Body Works, Zielona Mydlarnia i wiele innych!

Hej kochane! Wiem, ze lubicie tego typu luźne, zakupowe wpisy, więc postanowiłam pokazać Wam co sobie sprawiłam w ostatnich miesiącach. Może coś wpadnie Wam w oko i same się skusicie? Zapraszam do oglądania!:)
Jeszcze we wrześniu zamówiłam sobie na allegro naturalne mydełka Mydlarni Powrót do Natury. Czarne mydło z błotem z Morza Martwego już miałam okazję testować (recenzja TUTAJ), a to z dziegciem to dla mnie nowość. Już teraz mogę napisać, ze sprawuje się równie świetnie jak to z błotkiem, tylko cuchnie okropnie!
Przy okazji pobytu w Warszawie (wybraliśmy się wielką ekipą na Dakar na Narodowym) zajrzałam do Bath&Body Works. Byłam tam pierwszy raz i musiałam obejść ten sklep jakieś 10 razy, zanim sobie wszystko przyswoiłam i zeszły ze mnie emocje, haha! Na szczęście miałam zniżkę -40%, więc mogłam zaszaleć. Kupiłam aż 3 mgiełki do ciała (Sea Island Cotton, Warm Vanilla Sugar oraz Twilight Woods) i wszystkie są po prostu wspaniałe!

wtorek, 21 października 2014

Spotkanie blogerek Katowice 18.10.2014

Hej kochane! W ubiegłą sobotę miałam przyjemność wziąć udział w kolejnym spotkaniu blogerek! Tym razem wraz z Anitą i Pauliną za miejsce spotkania obrałyśmy katowicką Zieloną Mydlarnię. O Mydlarni pisałam Wam już kilkukrotnie, bo to własnie tam nabywam swoje ulubione kosmetyki do włosów Planeta Organica, jak i produkty Organique, Bomb Cosmetics i wiele, wiele innych dobroci!
Staramy się by każde spotkanie odbywało się w innym mieście, a co za tym idzie, z innymi osobami. Chcemy poznać jak najwięcej dziewczyn z okolicznych miast!
Warto wspomnieć, że spotykamy się nie tylko by poplotkować i podzielić się kosmetykami, ale mamy też szczytny cel. Zebrałyśmy bardzo dużo paczek dla Domu Samotnej Matki i Domu dziecka. Niektóre dziewczyny przynosiły swoje podarunki w walizkach, więc możecie sobie wyobrazić jak dużo tego się nazbierało! Ponadto zorganizowałyśmy zbiórkę plastikowych nakrętek dla Przytuliska.


niedziela, 19 października 2014

Minirecenzje losowych kosmetyków cz1 {Avon, Fitomed, On Line, Flodomax, BingoSpa, Batiste, Barwa, Biały jeleń}

Hej kochane! Często zdarza się tak, że używam danych kosmetyków, ale niekoniecznie mam ochotę poświęcić im oddzielnego posta. Powodem jest to, że nie do końca jestem z nich zadowolona, czasem są to takie zwyklaki, że aż nie chce mi się o nich pisać, lub po prostu nie mam ładnych zdjęć owych produktów, a one już mi się skończyły i nie mogę tego naprawić. Postanowiłam, że uruchomię tutaj serię "losowe kosmetyki" i w postach tego typu będę zamieszczała minirecenzje wyżej opisanych kosmetyków. U większości z Was coś podobnego występuje w formie "projektu denko", ale ja na bieżąco wyrzucam puste opakowania i "projekt denko" pod tym względem mi nie odpowiada.:)
Zapraszam więc do pierwszej części "Losowych kosmetyków"!
Błotna maska do twarzy z serii Planet Spa od Avon, to coś, czego miałam już chyba z 4 tubki. Nigdy mi nie zaszkodziła, ale też nie można spodziewać się po niej perfekcyjnego oczyszczenia, które producent obiecuje już na opakowaniu. Po jej zmyciu cera wygląda lepiej i jest gładka, a zaczerwienienia bledną i choć nie jest to efekt długotrwały to zdarza mi się do niej wracać. Głownie dlatego, że często sama wpada w moje ręce!:)
Maska ma szary kolor i pachnie męsko i dość intensywnie. Jej cena to ok 20zł.
Kolejny produkt to szampon ziołowy do włosów tłustych od Fitomed. Kupiłam go z zamiarem używania raz na kilka myć, bo na co dzień najczęściej sięgam po szampon aleppo od Planeta Organica, a ten z czasem lubi włosy obciążać. 
Po jego zakupie złamałam nogę, a która z Was miała gips na nodze, ta wie jaką straszną męczarnią jest mycie się bez możliwości zamoczenia się w całości. Postanowiłam wtedy, że będę ten szampon stosowała na co dzień, to może dłużej włosy będą świeże i niestety to był błąd. Pojawił się łupież. Dalej używał go mój narzeczony i niestety jemu też zaszkodził, więc nie jestem zadowolona.
Muszę dodać, że produkt bardzo plątał włosy i mam wrażenie, że dodatkowo je wysuszał (mimo że zawsze używam odżywki), więc nie wiem skąd takie zachwyty na jego punkcie. Jego cena to ok 10zł.
Duet On Line to jeden z upominków ze spotkania blogerek. Żel pod prysznic (i płyn do kąpieli w jednym) Harmony w wersji Lotus Flower był przyjemny i nie wysuszał skóry, do tego miał praktyczny dozownik (z tych, które cię wciska). Zarówno zapach, konsystencja i to, jak się pienił mnie zadowoliły, więc uważam że jest godny polecenia. Cena tego produktu to ok. 6zł/500ml.
Mydło w płynie On Line, Harmony w wersji Argan Oil również ma miły, otulający zapach i spisuje się równie świetnie jak żel pod prysznic. Do tego jest bardzo wydajne. Jego cena to ok. 7zł/500ml.

czwartek, 16 października 2014

Balsam do ust Velvet Orange of Full Mellow

Hej kochane! Dziś przyszła pora na recenzję ostatniego produktu Full Mellow, z jakim miałam przyjemność się zapoznać. Mowa o balsamie do ust o kuszącej nazwie Velvet Orange, o którym wspomniałam już co nie co we wpisie o swoich urlopowych ulubieńcach. Chcenie wiedzieć, czy zawartość słoiczka była równie kusząca co nazwa? Zapraszam dalej!
Niestety nie znam ceny tego balsamu, był on dołączony do jednego z naturalnych boxów Full Mellow. Nie wiem też, czy można go jeszcze dostać, bo na stronie go nie znalazłam.:(
Moja opinia: Dotąd moim ulubieńcem w pielęgnacji ust był balsam-miód Tołpy, ten  od Full Mellow jest zupełnie inny, ale o dziwo równie dobry, a może nawet lepszy. Produkt Tołpy miał miły, słodki zapach, który czasem przypominał mi zapach gumy do żucia, ale smak już był typowo kwiatowy i niezbyt apetyczny. Tutaj zapach jest pomarańczowy i równie słodki, co zrobiło mi dużą nadzieję, że i w smaku będzie przyjemny. Niestety rozczarowałam się, bo smak przypomina płyn do mycia naczyń.

Bardzo ciekawa jest faktura kosmetyku, nie jest on ani lekki i kremowy, ani też tłusty i lepki, w słoiczku balsam jest w stanie stałym i najlepiej zeskrobać go sobie paznokciem. Po przeniesieniu fragmentu balsamu na usta, można go na nich łatwo rozsmarować, a efekt jaki otrzymujemy to przyjemna warstewka, która nie jest lepka i dobrze trzyma się ust. 
Po aplikacji usta wyglądają zdrowo i całuśnie, nie ma tutaj żadnej błyszczącej poświaty, więc nawet mój narzeczony czasem się na niego skusi.
Najważniejsze jest jednak działanie, a ono jest świetne. Usta od razu po nałożeniu wyglądają ładnie, a suche skórki są mnie widoczne i taki efekt na szczęście się utrzymuje. Ten kosmetyk skutecznie złagodził moje spalone słońcem, obolałe usta podczas wakacji i tym zdobył moje zaufanie. Świetnie zmiękcza i odżywia usta. Używam go na noc oraz na co dzień, zarówno solo, jak i pod szminkę. Przyznam, ze jeszcze nie spotkałam się z produktem do pielęgnacji ust, który tak długo by się na nich utrzymywał!
Wady? Na pewno konieczność wyskrobywania kosmetyku z opakowania, o której już wspominałam,  bo przy takiej konsystencji równie dobrze mógłby on być w sztyfcie. Poza tym lepiej zetrzeć go z ust przed posiłkiem, bo nie da się go ładnie "zjeść". O ile po aplikacji usta się do siebie nie kleją, to jedzenie lepi się do nich okropnie!
Moja ocena: 5-/5 Ma swoje wady, ale i tak go kocham. Za każdym razem kiedy używam innych produktów, czuję że czegoś mi w nich brakuje!
Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda taki kosmetyczny box Full Mellow.
A oto produkty, które już opisałam:
w pudełeczku znalazł się też wosk, ale... nie mam kominka, ups!:D

poniedziałek, 13 października 2014

Wyniki rozdania z e-naturalne - sprawdź czy wygrałaś!

Hej dziewczyny! Wybaczcie chwilowe zaniedbywanie przeze mnie blogowych spraw, ale nadszedł ostatni rok studiów i powoli zaczyna dawać się we znaki!
Nie przedłużając - ostatni konkurs wygrywa...
Serdecznie gratuluję i już do Ciebie piszę! 
Wszystkim innym dziękuję za udział w zabawie, na pewno nie będzie to ostatni konkurs na blogu, więc trzymajcie łapki na blogowym pulsie!

sobota, 11 października 2014

Tołpa, Botanic Białe Kwiaty, Delikatny żel pod prysznic

 Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Cocoamphodiacetate, Cocamide DEA, Laureth-7 Citrate, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Sodium Lactate, Parfum, Peat Extract, Rosa Centifolia Flower Extract, Jasminum Officinale Flower Extract, Bellis Perennis Flower Extract, Glycerin, Lactic Acid, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol.
Cena: 20zł / 200ml
Moja opinia: Jak wiele z Was, od żelu pod prysznic nie wymagam zbyt wiele. Ważne żeby ładnie pachniał, dobrze mył i nie wysuszał skóry. Ten robi dokładnie to co powinien, do tego świetnie się pieni i jest bardzo wydajny. Jest bezbarwny, a jego konsystencja typowa dla tego typu żeli. Jego zapach kojarzy się z zapachem klasycznego kremu Nivea, czyli jest typowy dla całej serii Białe Kwiaty. 
Bardzo podoba mi się prosty design opakowania i dozownik, który łatwo można obsłużyć mokrymi palcami bez obaw, że połamiemy sobie paznokcie. Jak zwykle u Tołpy, na opakowaniu znajdziemy całą masę informacji i barwnych opisów.
Dodatkową zaletą produktu, jest to, że delikatnie nawilża skórę. Nie zawsze jest to wyczuwalne, u mnie jest z nim tak, jak z nawilżającymi szminkami - kiedy skóra jest w dobrym stanie, to produkt dodatkowo ją nawilża, a jeśli jest przesuszona to po prostu nie czuć i nie widać żadnej różnicy.
Wrażliwcy na pewno będą z niego zadowoleni, bo jest bardzo delikatny i nie wywołuje swędzenia skóry.
Niestety jego cena nie należy do niskich, ale możecie uwierzyć mi na słowo, że jest bardzo wydajny, więc tragedii nie ma. 

Moja ocena: 5/5 Bardzo go polubiłam i jeśli napotkam okazję cenową to na pewno do niego wrócę.

czwartek, 9 października 2014

Przypominajka - ostatni dzień naturalnego rozdania!

Hej kochane! Dziś ostatni dzień mojego rozdania z e-naturalne! Chętnych jest niewiele, więc jeśli jeszcze macie ochotę dołączyć do swojej kolekcji 3 wybrane naturalne cienie do powiek - Zapraszam! :) KLIK

Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii na temat owych sypkich cieni - zapraszam TUTAJ.

Pozdrawiam!;*

wtorek, 7 października 2014

Pierwsze urodziny bloga! Sto lat, sto lat...

Hej kochane! Właśnie zdałam sobie sprawę, że dziś minął rok od kiedy prowadzę bloga! Ale ten czas leci...:)
Założyłam bloga w kompletnym pośpiechu i nie sądziłam, że tak mnie to wciągnie. Strona wraz z pierwszym wpisem powstała w zaledwie godzinę! Kiedyś pisałam dużo na wizazu, więc nie miałam problemu ze stworzeniem swojej pierwszej recenzji.
A za wszystkim stoi Anita, która nieświadomie pchnęła mnie do blogosfery, dziękuję!:D

Co mogę powiedzieć po tym roku? A na pewno to, że poznałam kilka wspaniałych osób, min. Paulinę, z którą poznałyśmy się na spotkaniu blogerek, a później połączyła Nas współpraca z Zieloną Mydlarnią. Od tamtej pory mamy ze sobą świetny kontakt!
Poza tym było mi dane poznać też kilka blogerek - hipokrytek, które lubią wtrącać się w nie swoje sprawy... Ale skoro oczernianie innych za plecami (i nie tylko) sprawia im taką radość, to niech sobie mają, mnie to już nie rusza.:)

Jak zapewne się domyślacie, blogowanie zmotywowało mnie też do dbania o siebie (zwłaszcza o swoje włosy) w większym stopniu niż dotychczas i przyczyniło się do zwiększenia zapasów kosmetycznych. Ale chyba nie tylko ja tak mam, co?:)

A co Wy pamiętacie najbardziej ze swojego pierwszego roku w blogosferze? A może nie minął jeszcze rok od kiedy tutaj jesteście? Pochwalcie się koniecznie!

niedziela, 5 października 2014

Kilka słów o miniaturkach Clinique: All about eyes / 7 day scrub cream / moisture surge overnight mask / moisture surge ectended thirst relief

Hej kochane! Jakiś czas temu będąc top komentatorką na www.inesbeauty.pl dostałam w prezencie min. kosmetyczkę z miniaturkami produktów Clinique. Są to produkty, na które zapewne jeszcze przez długi czas nie będzie mnie stać, więc bardzo się ucieszyłam mogąc przetestować kilka z nich!:)
Dziś podzielę się z Wami moimi wrażeniami na temat tych maleństw, zapraszam!
1. Krem pod oczy all about eyes
Od producenta: Krem zawiera lipidy, witaminy B6 i E, wyciąg z zielonej herbaty. Długotrwale nawilża, zmniejsza drobna zmarszczki, obrzęki i cienie. Chroni przed szkodliwym działaniem środowiska.
Skład: cyclopentasiloxane, water purified, isostearyl palmitate, polyethylene, butylene glycol, polysilicone-11, ethylene/acrylic acid copolymer, palmitoyl oligopeptide, morus bombycis (mulberry) root extract, caffeine, phytosphingosine, triticum vulgare (wheat bran) extract, scutellaria beicalensis root extract, olea europaea (olive) fruit extract, camellia sinensis (green tea) leaf extract, cholesterol, linoleic acid, tocopheryl acetate, magnesium ascorbyl phosphate,pyridoxine dipalmitate, sucrose, glycerin, dimethicone, glyceryl polymethacrylate, glyceryl laurate, peg/ppg-18/18 dimethicone, quaternium-18 bentonite, petrolatum, cetyl peg/ppg-10/1 dimethicone, propylene carbonate, sodium chloride, peg-8, disodium edta, sodium sulfite, sodium metabisulfite, iron oxides (ci 77491, ci 77492, ci 77499). 
Cena: ok 125 zł / 15 ml
Moja opinia: Jest to mój pierwszy krem pod oczy i muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona. Ma bardzo lekką formułę, świetnie nawilża i idealnie się wchłania. Nadaje się zarówno pod makijaż, jak i na noc. Nie ma tutaj przeciwzmarszczkowego efektu WOW, więc moim zdaniem będzie idealny dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tego typu kosmetykami, jak ja i tak jak ja potrzebują tylko dobrego nawilżenia. Jest bardzo wydajny,
2. Kremowy peeling 7 Day Scrub Cream Rinse Off Formula
Od producenta: Usuwa szorstki, łuszczący się naskórek i wygładza skórę. Pomaga zredukować drobne zmarszczki. Toruje drogę preparatom nawilżającym. Produkt odpowiedni dla wszystkich typów skóry.
Skład: aqua purificata, tridecyl stearate, tridecyl trimellitate, dipentaerythrityl hexacaprylate/hexacaprate, butylene glycol, glyceryl stearate, cocos nucifera, caprylic triglyceride, polyethylene, cetearyl alcohol, ceteareth-20, sorbitol, isocetyl stearate, bisabolol, disodium cocoamphodipropionate, oleth-10 phosphate, tea-carbomer, stearyl alcohol, disodium edta, phenoxyethanol, imidazolidinyl urea, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, butylparaben
Cena: Ok 100zł/ 100ml
Moja opinia: Kremowy peeling wydaje się być delikatny, ale drobinki w nim zatopione są na prawdę ostre. Wystarczy delikatnie wmasować niewielką ilość produktu w skórę i zetrzeć płatkiem higienicznym (zazwyczaj jednak spłukuję wodą), a cera staje się gładka i idealnie oczyszczona. Radzę nie przesadzać z pocieraniem nim twarzy, bo ja już raz sobie tym zaszkodziłam! Będzie idealny dla fanek mocnego zdzierania.
3. Maska nawilżająca na noc Moisture surge overnight mask
Od producenta: Clinique stworzył maseczkę nawilżającą Moisture Surge Overnight Mask, niezwykle bogatą, luksusową, kremową formułę, która wykorzystuje nocne funkcjonowanie skóry, zapewniając jej natychmiastowe, intensywne nawilżenie i pozostawiając ją jędrną i sprężystą. Formuła dostarcza skórze niezbędne lipidy i działa przez całą noc, pomagając, dzięki zawartości aloesu, łagodzić i koić podrażnienia wywołane działaniem negatywnych czynników za dnia. Skóra budzi się następnego ranka miękka w dotyku, a z czasem jej bariera ochronna ulega wzmocnieniu i regeneracji, przeciwdziałając odwodnieniu i sprzyjając utrzymywaniu wilgoci w skórze.
Cena: 165zł / 100ml
Moja opinia: Byłam bardzo ciekawa tej maski, bo sposób jej stosowania jest nietypowy - stosujemy ją na noc zamiast kremu. Muszę przyznać, że jest bardzo wydajna, bo stosowałam ją wraz z mamą 3 razy i ubytku nie widać. Zapewnia bardzo dobre nawilżenie skóry, niestety zarówno ja, jak i moja mama dostałyśmy wysypu nieprzyjaciół po jej zastosowaniu. 
4. Żel-krem nawilżający Moisture Surge Extended Thirst Relief
Od producenta: Nowy żel-krem Moisture Surge Extended Thirst Relief dzięki zaawansowanej technologii nawilżania i nowej mieszance naturalnych składników zatrzymuje wodę w skórze. Dzięki temu kosmetykowi skóra nie odczuje stresu związanego ze zmianami wilgotności powietrza i będzie mogła utrzymać właściwą równowagę nawilżenia. Krem zachował tę samą konsystencję i działanie, jakie wykazywał jego poprzednik, Moisture Surge Extra Thirsty Skin Relief. Jednak ten produkt ma zintensyfikowane i przedłużone działanie. Został znacznie udoskonalony. Teraz dostosowuje się on do zmian w temperaturze i wilgotności w powietrzu, a skutki jego działania są odczuwalne przez 12 godzin. Po aplikacji skóra jest odświeżona i jędrna. Na jej powierzchni tworzy się jedwabista i delikatna powłoka, która minimalizuje widoczność drobnych zmarszczek. Krem zapewnia ochronę przed wolnymi rodnikami, minimalizuje skutki przesuszenia skóry i koi podrażnienia. Moisture Surge Extended Thirst Relief może być stosowany do wszystkich rodzajów skóry. Jest przetestowany alergologicznie i w 100 % bezzapachowy. Używa się go, jako uzupełnienie standardowej pielęgnacji Clinique w sysytemie 3 kroków - po umyciu twarzy mydłem, toniku złuszczającym i nałożeniu "podstawowego nawilżacza". Preparat można nakładać również w ciągu dnia na makijaż.
Skład: Water, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, Glycerin, Birch Bark Extract, Lady's Thistle Extract, Green Tea Leaf Extract, Saccharomyces Lysate Extract, Sucrose, Aloe Barbadensis Leaf Water, Trehalose, Hydroxyethyl Urea, Sorbitol, Oleth-10, Tromethamine, Caffeine, Hydrogenated Lecithin, Hydrolyzed Extensin, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Palmitoyl Olgiopeptide, Caprylyl Glycol, Dimethicone, Glyceryl Polymethacrylate, PEG-8, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/ VP Copolumer, Magnesuim Ascorbyl Phosphate, Carbomer, Hexylene Glycol, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Red 4 (CI 14700), Yellow 5 (CI 19140).
Cena: 120zł / 30ml ; 165zł / 50ml
Moja opinia: Konsystencja kremu-żelu jest bardzo przyjemna. Po jego nałożeniu skóra wygląda zdrowo i promiennie, a produkt szybko się wchłania i nie jest ani troszkę tłusty. Nie zapycha i nie pogarsza stanu cery.
Na początku wydawał mi się wręcz idealny pod makijaż, ale po jakimś czasie zauważyłam, że tworzy na mojej skórze niewyczuwalną warstewkę, która sprawia, że cera szybko się przetłuszcza i podkład się warzy. Nawilżenie niestety też jest bardzo małe, więc zawiodłam się.


Podsumowując: kolejny raz przekonałam się, że nie wszystko złoto co się świeci i nie wszystkie drogie produkty będą odpowiadały każdej z Nas. Testowanie tych maleństw nauczyło mnie, żeby zawsze przed zakupem tego typu kosmetyków pokusić się o testery lub miniatury, bo one w dużym stopniu pozwalają na wyrobienie sobie opinii na temat produktu.
Jeszcze raz dziękuję Ines za możliwość ich przetestowania!:*
Do którego kosmetyku chętnie bym wróciła? Oczywiście do all about eyes, choć jeszcze mi się nie skończył!:) Jest na prawdę przyjemny i znacznie poprawił stan mojej skóry w okolicach oczu.
A Wy miałyście okazję testować któryś z nich? Jakie są Wasze wrażenia? 



P.S. Przypominam o rozdaniu, do wygrania 3 wybrane naturalne cienie do powiek. :) 

piątek, 3 października 2014

Corine de Farme, Płyn micelarny dla skóry suchej i wrażliwej- bubelek

Hej kochane! Ostatnio pokazywałam Wam same cukiereczki, więc teraz pora na...bubla kosmetycznego! W internecie nie mogłam znaleźć na jego temat zbyt wielu informacji, więc ceny niestety nie znam, ale może lepiej nie zawracajmy sobie nią głowy, skoro i tak kupować nie warto! Niestety.
Od producenta: Płyn micelarny do demakijażu twarzy zawiera micele - cząsteczki, które skutecznie usuwają makijaż i idealnie oczyszczają twarz, oczy i usta. Dzięki łagodnej formule i ekstraktowi z kwiatu piwonii płyn posiada właściwości tonizujące i zapewniające przyjemne uczucie świeżości. Nawilża suchą i wrażliwą skórę.
Efekt po zastosowaniu:
Twoja skóra jest miękka, świeża i nawilżona bez uczucia ściągnięcia.
Twórcy wyjątkowego konceptu homéo-beauté ® végétale, badacze z laboratoriów Corine de Farme stworzyli kosmetyczne formuły dobierając precyzyjne dawki z oczyszczonych ekstraktów kwiatów i roślin, w celu zapewnienia skórze zdrowego i promiennego wyglądu.
- 97% naturalnych składników
- Bez parabenów i barwników
- Hypoalergiczny
- Testowany dermatologicznie i okulistycznie
Sposób użycia : Nanieść płyn na płatek kosmetyczny i delikatnie zmyć makijaż.
Stosować również rano w celu odświeżenia twarzy.Moja opinia: Pierwszą rzeczą, która mnie zraziła do tego kosmetyku, była pompka. Zazwyczaj wręcz uwielbiam taki rodzaj aplikatora, a tutaj niestety jest ona po prostu felerna. Nie dość, że często odpada i kosmetyk przez nią wylał mi się jakieś milion razy, to jeszcze aplikuje płyn w sposób karygodny. Niestety ilekroć ją przyciskam, płyn ląduje na mojej dłoni, meblach, lub ścianie... Żeby uniknąć takiego plucia micelem w przestrzeń, konieczne jest owinięcie aplikatora płatkiem kosmetycznym, ale i wtedy jakimś cudem kończę w oblaną dłonią. 

Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli działania. 
Niestety ten micel nie radzi sobie dobrze ze zmywaniem makijażu, nawet podkład mineralny nie zostaje zmyty do końca, bo jego resztki odkrywam po zastosowaniu toniku. Jeśli chodzi o tusz do rzęs, to pozbycie się go jest możliwe po zużyciu 4 płatków higienicznych, chociaż zazwyczaj zużywam dwa. Pomimo, że nie pocieram oczu mocno, to jednak podwójna próba demakijażu kończy się zazwyczaj zaczerwienionymi powiekami i koniecznością nałożenia hojnej warstwy kremu.

Jakie są więc zalety tego produktu? Otóż niewątpliwie jest to produkt, który dobrze odświeża i lekko nawilża skórę. Czasem stosuję go w ciągu dnia w celu przemycia twarzy jeśli nie mam na sobie makijażu, lub zamiast toniku. W tej roli się sprawdza. Poza tym ma prześliczny zapach i całkiem ładne opakowanie.

Moja ocena: 2/5 Nie spełnia swojej głównej roli, ale może uda mi się zużyć go do końca.




P.S. Przypominam o rozdaniu, do wygrania 3 wybrane naturalne cienie do powiek. :) 

środa, 1 października 2014

Krem do rąk Balea, Papaya& Buttermilch - mój ulubiony!

Hej kochane! Dziś znów wracam wspomnieniami do lata! Zarówno opakowanie dzisiejszego bohatera, jak i jego zapach są typowo wakacyjne, więc po prostu musiałam zrobić mu równie gorącą, słoneczną sesję...;>
Zapraszam!
 Moja opinia: Niestety nie znam ceny tego produktu ponieważ dostałam go w prezencie, ale zapewne jest niedrogi, w końcu to Balea. 
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę w tym kremie to zapach, ten jest na prawdę przyjemny, słodki, egzotyczny i dość intensywny. Jeśli znacie różową egzotyczną mgiełkę do ciała Guava, to wiedzcie, że oba kosmetyki pachną identycznie. 
Krem jest dość gęsty, przyjemnie rozprowadza się na dłoniach i szybko się wchłania. Pozostawia po sobie miły zapach i uczucie nawilżenia. Po jego użyciu moje dłonie są w idealnym stanie i nawet jeśli wcześniej były bardzo suche, to nie potrzeba im niczego innego niż właśnie to cudo. 
Jedyną wadą, jakiej się dopatrzyłam jest fakt, że jest to seria limitowana. Mam nadzieję, że mimo wszystko jeszcze go dopadnę, bo jest na prawdę świetny, wprost idealny do torebki. Po jego użyciu od razu mogę używać telefonu, lub prowadzić samochód bez obaw, że ręce będą mi się ślizgały, a szybkie wchłaniane niestety rzadko idzie w parze z tak dobrym działaniem. 
 Moja ocena: 5/5 Ulubiony :)
Wiem, że część z Was już go miała i też jest zadowolona. Znacie inne warte uwagi kremy tej marki?



P.S. Przypominam o rozdaniu, do wygrania 3 wybrane naturalne cienie do powiek. :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
o mnie
Moje zdjęcie
Witam! Jestem studentką filologii angielskiej, w wolnym czasie lubię czytać blogi o tematyce związanej z kosmetykami i wizażem jak i sama tworzyć swoje recenzje, stąd pomysł na założenie bloga. Postaram się by blog nie ograniczał się do tematyki kosmetyków, a dotyczył również innych dziedzin życia. Zapraszam do zaglądania tu częściej i obserwowania jak blog się rozwija!:)